Rosyjskie Oscary rozdane

Za najlepszy rosyjski film zeszłego roku uznano dramat "72 metry" Władimira Chotinienki opowiadający o tragedii okrętu podwodnego na podstawie historii "Kurska". Francis Ford Coppola został uhonorowany rosyjskim Złotym Orłem za całokształt twórczości

Złote Orły są wręczane dopiero od trzech lat, ale z każdym rokiem ta nagroda nabiera znaczenia. Jej pomysłodawca - znany reżyser Nikita Michałkow - nie ukrywa, że chciał stworzyć rosyjskie Oscary, bo "kinematografia rosyjska wcale nie jest gorsza od amerykańskiej". Przez Michałkowa przemawia rzecz jasna megalomania, ale od kilku lat kino rosyjskie rzeczywiście przeżywa boom, przede wszystkim dzięki kolosalnym pieniądzom przeznaczanym na produkcję.

Wszystko przez bosmana

Żeby to podkreślić, sobotnia ceremonia miała oprawę godną Hollywood, ale w warunkach rosyjskich. Odbyła się w I pawilonie Mosfilmu - największej i najsłynniejszej wytwórni filmowej Rosji - w którym nakręcono większość najbardziej znanych filmów radzieckich i rosyjskich. Na początku przypomniano, że wręczenie Złotych Orłów zbiegło się akurat z 80. rocznicą premiery filmu "Pancernik Potiomkin" Siergieja Eisensteina, absolutnego klasyka kina światowego.

Choć w zeszłym toku w Rosji nakręcono 60 filmów fabularnych (rekord od czasu upadku ZSRR), to o nagrody w różnych kategoriach walczyło tylko kilka najbardziej znanych, uhonorowanych już na rozmaitych festiwalach w zeszłym roku. Za najlepszy film uznano "72 metry" Władimira Chotinienki. To sprawnie zrobiona opowieść o losach okrętu podwodnego, który natyka się na starą minę w czasie manewrów na Morzu Barentsa i osiada na dnie. Akcja ratunkowa nie przynosi skutku, a załoga nie może się ewakuować, bo bosman sprzedał części do aparatów tlenowych, żeby zdobyć pieniądze na ślub córki.

Choć twórcy odżegnują się od tego, to jednak analogia z tragedią "Kurska" jest oczywista. "72 metry" dostały także nagrodę za najlepszą muzykę dla Enio Morricone, który specjalnie przyjechał do Moskwy. Ale pytanie, czy był to rzeczywiście najlepszy rosyjski film zeszłego sezonu, jest otwarte. Zresztą sam reżyser, odbierając nagrodę, jakby usprawiedliwiał się, że jego rywale dostali już nagrody na innych festiwalach, a "72 metry" jeszcze nie.

Okrutni "Swoi"

Za najlepszą aktorkę uznano Alionę Babienko za brawurowo zagraną niepełnosprawną córkę radzieckiego generała z "Kierowcy dla Wiery" Pawła Czuchraja. Jej filmowego ojca - dobrze znanego w Polsce Bohdana Stupkę - doceniono za najlepszą rolę drugoplanową. Najlepszym aktorem został Siergiej Garmasz (znany z moskiewskiego Teatru Sowriemiennik, grał tam m.in. w "Biesach" Wajdy) za rolę sowieckiego oficera w "Swoich" Dmitrija Meschijewa, który przełamuje heroiczny sposób opowiadania o wojnie w kinie rosyjskim (film dostał także nagrodę za najlepszy scenariusz, a w zeszłym roku Grand Prix Moskiewskiego Festiwalu Filmowego). Akcja "Swoich" rozgrywa się w rosyjskiej wsi okupowanej przez Niemców, w której ratunku szuka trzech żołnierzy radzieckich zbiegłych z niewoli. Mianowany przez Niemców starosta - znowu Bohdan Stupka - waha się, czy im pomóc, choć jeden z nich jest jego synem. Film jest okrutny, ciężki psychologicznie, ale znakomicie pokazuje, do czego zdolny jest człowiek w obliczu zagrożenia własnego życia.

Zaskakujące jest to, że rosyjski hit zeszłego sezonu, fantastyczny thriller "Nocna straż", który w dystrybucji zarobił więcej niż jakikolwiek film zagraniczny, dostał tylko jednego Orła za dźwięk. Za najlepszy film zagraniczny pokazywany w Rosji uznano "Pasję" Mela Gibsona. W kwietniu Rosję czeka jeszcze jedna ceremonia - wręczenie nagród filmowych Nika. Są one nazywane rosyjskimi Feliksami.