Wypowiedź kardynała Wilfreda Napiera wywołała oburzenie w RPA - kraju, gdzie codziennie umiera na AIDS kilkaset osób. Napier zaprzeczył skuteczności prezerwatyw w zapobieganiu AIDS, nie powołując się na żadne statystyki. - W Afryce wydano miliony dolarów na rozdawanie kondomów, ale poziom zakażeń nie spadł. To chyba przekonujący argument - powiedział Napier.
Kardynał wyjaśniał też, że skoro prezerwatywy nie są skutecznym środkiem antykoncepcyjnym, to najpewniej nie powstrzymują wirusa HIV. Jego zdaniem w walce ze śmiertelną chorobą pomóc może tylko wierność małżeńska oraz abstynencja seksualna zakażonych. Kardynał przypomniał nauczanie Kościoła, że "prezerwatywa zachęca do niewierności", czyli też zwiększa ryzyko zachorowań.
- Przykładem sukcesu katolickiej taktyki jest Uganda, gdzie Kościół prowadzi wielką akcję na rzecz wierności. Tam wzrost zakażeń wyhamował - argumentował kardynał. Nie wspomniał jednak o tym, że w Ugandzie rozwinięto w ostatnich latach powszechny system rozdawnictwa prezerwatyw.
Spór z Kościołem o prezerwatywy w walce z AIDS ma długą historię. Katoliccy hierarchowie (w odróżnieniu od większości protestantów) potępiają je jako "niegodną interwencję w ludzką seksualność" i dlatego odrzucają argumenty działaczy społecznych, dla których prezerwatywa to jeden z głównych środków zmniejszających ryzyko zakażenia HIV.
- Wiemy, jakie jest stanowisko katolików wobec prezerwatywy. Jednak uczciwiej byłoby, gdyby kardynał Napier uzasadniał je względami etycznymi, a nie pseudonaukowymi argumentami. Już nie wiem, jak z tym dyskutować - mówił wczoraj Nathan Geffen, rzecznik Treatment Action Campaign (TAC), organizacji walczącej z AIDS w Afryce.
Zdaniem działaczy TAC liczni mieszkańcy RPA nie chcą używać kondomów, wciąż nie mają do nich dostępu albo ich na nie nie stać. Trudno więc mówić o powszechnej dostępności prezerwatyw w RPA. - Oczywiście, abstynencja seksualna jest najskuteczniejsza. Ale nieosiągalna. Dlatego katolickie argumenty są nierealistyczne - tłumaczył Nathan Geffen.