Prezydent Bush boleje po śmierci w Warszawie Jana Nowaka-Jeziorańskiego, wielkiego polskiego bojownika o wolność i amerykańskiego patrioty. Był przywódcą w walce o wolność w XX w., od oporu przeciw nazistom podczas II wojny światowej aż do powrotu demokracji do Polski po 1989 r. Jan Nowak-Jeziorański krzewił swoje wartości nieustępliwie i bardzo przyczynił się do budowy Europy zjednoczonej, wolnej i żyjącej w pokoju.
Barbara i ja chcieliśmy złożyć kondolencje rodzinie i przyjaciołom Jana Nowaka, tym w Polsce, w USA i na całym świecie. To był wielki patriota i wielki bohater.
Dzięki służbie jako kurier polskiego podziemia podczas wojny i później jako dyrektor polskiej sekcji RWE podczas zimnej wojny Jan zdobył najwyższy szacunek i trwałą przyjaźń wszystkich, którzy stali po stronie wolności w tych zmaganiach.
To był dumny Polak i dumny Amerykanin. Tak bardzo przyczynił się do dzisiejszych tak bliskich więzi polsko-amerykańskich.
Będziemy za nim tęsknić, ale nigdy nie zapomnimy.
Madeleine Albright: Miał olbrzymi autorytet ze względu na swoją rolę podczas wojny. Ludzie tu naprawdę znali jego historię. Jednak potem pomogła mu ogromna pasja oraz wiedza, jaką posiadał. Ludzie go słuchali, bo wiedzieli, że Nowak się nie myli.
Poznałam go w latach 70., za prezydentury Cartera. Współpracowałam wtedy ze Zbigniewem Brzezińskim, więc przy okazji zaprzyjaźniłam się z Janem. To był jeden z najbardziej uczciwych i wspaniałych ludzi, jakich poznałam w Waszyngtonie. Siła jego patriotyzmu przez lata sprawiała, że Ameryka miała na uwadze sprawę Polski.
- Wydaje mi się, że w latach 80. Bo za NATO lobbowali też inni, Polska miała w Waszyngtonie wielu przyjaznych polityków. A w latach 80. Nowak był tu niemal osamotniony. Oba te okresy trudno jednak porównywać. W obu przypadkach Jan odniósł sukces. Z ogromną radością patrzyłam, jak szykował się do powrotu do Polski z Waszyngtonu.
To był bohater nie tylko Polaków, ale wszystkich emigrantów z Europy Wschodniej.
Pamiętam wieczór 30 kwietnia 1998 r., gdy byliśmy razem w Senacie USA. Przegłosowano właśnie przyjęcie Polski do NATO. Wychodziliśmy razem z Senatu, to była już 10 wieczorem. Nowak powiedział mi: "To najwspanialszy dzień mojego życia". Za chwilę jeszcze spojrzał na mnie z takim szelmowskim uśmiechem. "A wiesz, jaki dzień jest już w Polsce? 1 maja! Święty dzień komunizmu!". Strasznie mu się ten paradoks podobał.
Nowak był też według mnie najważniejszym człowiekiem w Waszyngtonie. Bo nie znam nikogo innego, kto miał zawsze miejsce parkingowe w małej, zamkniętej dla ruchu uliczce między zachodnim skrzydłem Białego Domu a gmachem Old Executive Building, gdzie pracują najważniejsi ludzie administracji. Za prezydentury Reagana, starszego Busha i Clintona Nowak mógł tam zawsze wjeżdżać bez problemu. To było niespotykane!
Dlaczego go tak szanowano? Po prostu jego oceny sytuacji i prognozy zawsze się sprawdzały. Poza tym był strasznie uparty i nieprzejednany, jemu w Waszyngtonie nikt nie potrafił odmówić.