W godzinie porannego szczytu samobójca czekał w tłumie ludzi na przystanku autobusowym w Kfar Saba pod Tel Awiwem. Według świadków był młody, nosił okulary i torbę na laptopa. Z odpaleniem ładunku odczekał, aż zatłoczony autobus numer 29 otworzy drzwi. Siła eksplozji była tak duża, że podmuch katapultował pasażerów przez okna. Na miejscu zginął 53-letni Izraelski lekarz oraz samobójca. 39 osób jest rannych, dwie są w stanie ciężkim.
75-tysięczne miasto Kfar Saba leży zaledwie kilkaset metrów od palestyńskiej Kalkiliji, jednej z ośmiu enklaw na Zachodnim Brzegu pod kontrolą palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata. Mimo zaostrzonych środków bezpieczeństwa i blokady palestyńskich terytoriów w ostatnich tygodniach Palestyńczycy dokonali w Kfar Saba kilku zamachów.
Nikt nie przyznał się do wczorajszego zamachu, ale pochwaliły go Hamas i Dżihad Islamski, radykalne organizacje palestyńskie poza kontrolą Arafata. Rząd Izraela obarczył odpowiedzialnością za atak władze Autonomii Palestyńskiej, które odrzuciły to oskarżenie. Po południu niewielki ładunek eksplodował w Hajfie raniąc izraelskiego sapera. Policja ustala, czy ładunek podłożyli Palestyńczycy.
Zamach w Kfar Saba nastąpił kilka godzin po spotkaniu szefów izraelskich i palestyńskich służb bezpieczeństwa, którzy rozmawiali o zakończeniu krwawych starć i warunkach do wznowienia rozmów pokojowych. Od września ub. roku w palestyńskiej rewolcie zginęło blisko 500 osób, głównie Palestyńczyków. Spotkanie było burzliwe, ale strona izraelska uznała je za pozytywne.
Obserwatorzy uważają, że po zamachu w Kfar Saba prawicowy premier Ariel Szaron jest w pułapce własnych obietnic. Szaron zapewnił Izraelczyków, że zdoła wojskowymi środkami zmusić Palestyńczyków do złożenia broni. Nasilenie operacji wojskowych, ostrzału palestyńskich instytucji i dewastowania domów i sadów, które mogą służyć palestyńskim bojówkarzom za kryjówkę, przynosi jednak odwrotne skutki.
W ostatnich tygodniach sytuacja uległa zaostrzeniu. Palestyńczycy nasilili moździerzowy ostrzał żydowskich osiedli w Strefie Gazy i przygranicznych kibuców. W odpowiedzi izraelska armia zajęła na 24 godziny pas ziemi w Strefie Gazy, łamiąc po raz pierwszy od wybuchu starć porozumienia o Autonomii Palestyńskiej. Operację potępiły USA i UE.
Zastrzeżenia wobec decyzji o inwazji jastrzębia Szarona wyrazili też lewicowi ministrowie (m.in. szef dyplomacji Szimon Peres) w jego rządzie jedności narodowej. Uważają oni, że wojskowa eskalacja z Palestyńczykami grozi destabilizacją Bliskiego Wschodu i utrudnia powrót do rokowań.
Monika Słowakiewicz