Stanisław Kowalski marzy o wnuku. Skończył 70 lat i właśnie przeszedł na dziadkową "emeryturę". Kilka lat temu znajoma poprosiła go, by pomógł jej córce w nauce. On zawsze był dobry z przedmiotów ścisłych (skończył Politechnikę Warszawską) i od lat młodzieńczych nosił w sobie duszę społecznika.
- W latach 50. byłem w harcerstwie, ośmiu chłopaków z ulicy wyciągnąłem - opowiada. Dlatego i tym razem chętnie zaczął pomagać 14-letniej wówczas dziewczynce. Zżyli się. W zeszłym roku Weronika dostała się na studia. Przybranemu dziadkowi podarowała koszulkę z napisem: "Superdziadek".
Pan Stanisław jest dumny z przyszywanej wnuczki i już chciałby się zaopiekować następną młodą osobą. Na razie odwiedza dzieci w zaprzyjaźnionym gimnazjum i opowiada im o Warszawie.
Dziewięcioletnia Zuzia z Ursynowa dziś ma występ w szkole z okazji Dnia Babci i Dziadka. - Będzie śpiewać dla innych dziadków, nie dla swoich - martwi się jej mama Alicja. Babcia Zuzi zmarła pięć lat temu. - Widziałam, jak ważną osobą była dla mojego syna [dziś ma 23 lata - red.]. To jej się zwierzał, my nigdy nie mieliśmy tak dużo czasu i cierpliwości. A Zuzia chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, kto to w ogóle jest babcia. Ostatnio coraz częściej myślę, by jakąś wynająć.
Państwo Bąkowie mieszkają w sąsiedztwie swoich wnuków - trzyletniej Zuzanny i pięcioletniego Marcela. Są szczęśliwi z codziennych nalotów rozrabiaków. - Wnuki to sama radość - mówi 65-letnia Kazimiera Bąk. - Przytulą się, pocałują, po prostu miód na serce. Odmładzają człowieka.
"Dzieci bardzo chcą kochać dziadków, dziadkowie potrzebują wnuków" - pomyślały pewnego dnia członkinie stowarzyszenia Po Sześćdziesiątce i wzięły się do działania. Zorganizowały akcję "Dziadkowie bis" - szukają wnukom dziadków, a dziadkom - wnuków. Chętnych jest bardzo dużo. Wkrótce - po "przetestowaniu" przez psychologów - ruszą w objęcia przybranych wnucząt.
Według antropologa Rocha Sulimy bycie dziadkiem to dziś rodzaj stylu życia. - Dawniej dziadkowie byli mędrcami podejmującymi kluczowe decyzje w rodzinie - mówi. - Dziś to nie osobistości, które sadza się w fotelu i adoruje, lecz towarzysze dziecka.
Profesor trzy tygodnie temu został dziadkiem po raz czwarty. - Posiadanie wnuków pozwala na przeżycia życia jeszcze raz, u boku kogoś, kto to życie dopiero rozpoczyna - mówi.