Macierewicz, poseł Ruchu Katolicko-Narodowego i członek komisji śledczej ds. Orlenu, był gościem Radia Maryja w czwartek przed północą. W audycji "Rozmowy niedokończone" rozprawiał o pracach speckomisji i lustracji oraz odpowiadał na pytania słuchaczy.
Jeden z nich Marek z Bawarii pytał o źródła bogactwa biznesmenów Krauzego [Prokom], Solorza [Polsat] i Kulczyka: - Nie wiadomo, skąd znajdowali się w Niemczech, dorobili się niesamowitych fortun.
- Nie zgadzam się z tezą o przypadkowości czy niejasności karier finansowych takich ludzi jak Krauze, Solorz i Kulczyk - odpowiedział Macierewicz. - Ci ludzie byli do swojej roli przygotowywani, to nie są ludzie przypadkowi. Oni byli wyselekcjonowani, zostali wysłani w konkretne miejsca, a przygotowywano "legendę" ich majątku, w który ich później wyposażono. Oni nic z Zachodu z sobą nie przywieźli. Dysponowali tylko tym, co odpowiednie służby komunistyczne im dały dla rozpoczęcia kariery i dla zaadaptowania się oraz wchłonięcia dalszych miliardów. Moim zdaniem zresztą te pieniądze nie są ich prywatnymi pieniędzmi. To są nadal pieniądze organizacyjne, którymi oni tylko zarządzają.
Aby udokumentować swoją tezę, Macierewicz przypomniał losy Michaiła Chodorkowskiego, prezesa rosyjskiego koncernu naftowego Jukos. - Pan Chodorkowski też sądził, że pieniądze Jukosu to jego pieniądze. Putin mu przypomniał i uświadomił, że Chodorkowski był tylko narzędziem tej postkomunistycznej mafii. Gdy Kreml postanowi, pieniądze mają wrócić, a Chodorkowski został umiejscowiony w więzieniu - tłumaczył parlamentarzysta. - W Polsce ludzie mafii komunistycznej działają na tej samej zasadzie. Obracają pieniędzmi organizacyjnymi postkomunistycznej mafii i muszą na jej usługi tymi pieniędzmi dysponować.
Poinformował, że komisja ds. Orlenu zwróciła się do niemieckiego Instytutu Gaucka (odpowiednika IPN) o dokumenty dotyczące Jana Kulczyka i jego ojca, "żeby ustalić źródło pochodzenia jego fortuny".
Rewelacje Antoniego Macierewicza kontrują przedstawiciele zaatakowanych biznesmenów.
- To oszczerstwo wynikające z powszechnie znanej obsesji pana posła. Trudno komentować tego typu obsesyjne wypowiedzi - mówi Krzysztof Nowak z agencji PR Profile obsługującej Jana Kulczyka. - Dr Kulczyk wypowiadał się na ten temat podczas zeznań przed komisją śledczą i powiedział tam wszystko co miał do powiedzenia.
Nowak poinformował nas, że prawnicy Kulczyka rozważają podanie Macierewicza do sądu.
- Teoria pana Macierewicza o tym, że pan prezes Krauze został wysłany do Niemiec przez peerelowskie służby specjalne i wyposażony przez nie w środki finansowe jest absurdalna. Podobnie jak porównywanie pana Krauze do rosyjskich oligarchów - mówi Marek Zieleniewski, dyrektor departamentu komunikacji korporacyjnej Prokom Software. - Kariera prezesa Krauze rzeczywiście jest nieprzypadkowa. Stoi za nią ogromna pracowitość i olbrzymi talent menedżerski. Natomiast giełda papierów wartościowych wyznacza przejrzystość i klarowność prowadzonych przez niego interesów.
Również Zygmunt Solorz jest zbulwersowany wypowiedzią Macierewicza.
- Na początku lat 90-tych - po otrzymaniu koncesji - kilkakrotnie wyjaśniałem z jakiego źródła pochodzą moje pieniądze przedstawiając odpowiednie dokumenty i zaświadczenia z Urzędów Skarbowych. Przeprowadzono wówczas szczegółową, wszechstronną weryfikację mojego majątku - napisał w liście wysłanym do posła ze speckomisji. - Efekt tej weryfikacji był jednoznaczny. Nie sformułowano wobec mnie żadnych wątpliwości, zarzutów bądź oskarżeń.
Solorz domaga się wyjaśnień od Macierewicza, dlaczego poseł wiąże jego nazwisko ze specsłużbami. Od odpowiedzi parlamentarzysty uzależnił, czy poda go do sądu.