Zamieszanie o tanie obiady cd.

W łódzkich szkołach obiady będą gotować woźne

To efekt zamieszania wokół szkolnych stołówek. Informowaliśmy, że stołówkowe obiady mają zdrożeć w styczniu z 2-4 zł nawet do 10-12 zł. Uchylone zostało bowiem rozporządzenie pozwalające samorządom dotowanie stołówek. Samorządy skarżą się, że nie mają teraz podstawy prawnej, by to nadal robić, co potwierdzają regionalne izby obrachunkowe (m.in. łódzka i krakowska).

Choć MENiS twierdzi, że samorządy nadal mogą dokładać do obiadów, niektóre szkoły już żądają rynkowych cen. Łódzki samorząd wymyślił zaś, jak utrzymać ceny obecne. - Po uchyleniu rozporządzenia pensje powinny być wkalkulowane w ceny obiadów. To oznaczałoby podwyżkę. By jej uniknąć, kucharki zostaną kucharkami tylko na jednej dziesiątej etatu. Na dziewięć dziesiątych zaś będą zatrudnione jako woźne, choć nadal będą pracować w kuchni. Dzięki temu obiady wciąż będą tanie, a my formalnie nie będziemy finansować stołówek - mówi Jacek Człapiński z wydziału edukacji w łódzkim magistracie.

Zastrzega, że to dopiero pomysł. Dziesiąta, kucharska, część etatów "woźnych" byłaby finansowana z puli na nowe naczynia (tworzą ją kilkunastogroszowe składki wkalkulowane już w obecne, niskie ceny obiadów).

Szkoły biją brawo. - Byleby dzieci nie siedziały na lekcjach głodne - komentuje Iwona Jachowicz, dyrektor SP nr 175 w Łodzi. W tej szkole na drogie obiady stać rodziców tylko kilkunastu uczniów ze 160 obecnie korzystających ze stołówki.

Samorządy wciąż wierzą, że MENiS przywróci stare zasady finansowania stołówek. - Minister prawdopodobnie wyda rozporządzenie gwarantujące dotychczasowe ceny obiadów. Może się to stać już w połowie stycznia - powiedział nam Mieczysław Grabianowski, rzecznik MENiS.