Z materiałów wynika, że współpracowała w stanie wojennym z SB. Szef IPN Leon Kieres potwierdza, że spotykała się z esbekiem 12 do 14 razy. Potem zerwała współpracę.
Niezabitowska ogłosiła w sobotę, że dowiedziała się, że w IPN jest jej teczka tajnego współpracownika SB. Wobec tego oświadczyła, że 15 grudnia 1981 r., dwa dni po wprowadzeniu stanu wojennego, SB zatrzymała ją i przesłuchała. Niezabitowska była w latach 1980-81 reporterką "Tygodnika Solidarność", którego redaktorem naczelnym był Tadeusz Mazowiecki.
Niezabitowska przyznaje, że po zatrzymaniu "podjęła grę" z SB i za dużo powiedziała na przesłuchaniu. Twierdzi jednak, że "na pewno nie zdradziła", choć może jej słowa kogoś skrzywdziły.
Dziś złożyła w IPN wniosek o wgląd do teczki. Zwróci się też do Sądu Lustracyjnego o lustrację. W jej obronie wystąpili Tadeusz Mazowiecki i Krzysztof Kozłowski, szef MSW w jego rządzie. Ale wieczorem IPN potwierdził, że są dokumenty mocno wskazujące na to, że podjęła współpracę z SB. IPN ogłosił, że materiały są jawne i dostęp do nich mają naukowcy i dziennikarze. Wieczorem w programie "Prosto w oczy" w TVP Monika Olejnik poinformowała, że teczkę Niezabitowskiej opublikuje "Rzeczpospolita" i że są tam raporty z kilkunastu spotkań z esbekiem.
Po programie Niezabitowska powiedziała nam: - Jestem tym głęboko wstrząśnięta, bo to oczywiście nieprawda. Nie współpracowałam z SB, nie spotykałam się z oficerami SB poza dwoma opisanymi przeze mnie przypadkami: przesłuchania 15 grudnia 1981 r. i kilka dni później, kiedy jeden z esbeków próbował zaczepić mnie na ulicy. Nie przyjęłam pseudonimu, nie pisałam meldunków. Wiem, że te materiały zostały sfałszowane, mam nadzieję, że są metody, żeby to udowodnić. Nie ma też pewności, że mikrofilmy są wiarygodną kopia oryginalnej teczki. Widzę, że będę musiała następne lata swego życia poświęcić na udowadnianie, że nie byłam agentką SB.