Oscypkami, czyli tradycyjnymi góralskimi serami, handluje się przede wszystkim w Zakopanem. Coraz częściej jednak sprzedawane są też w największych miastach Polski - od Krakowa po Warszawę. Niestety, często wyroby te nie mają nic wspólnego z oryginałem, nawet jeśli usilnie zapewnia nas o tym sprzedawca.
- Wmawianie turystom, że serki są robione z owczego mleka, to bzdura - mówi pani Hanka, która sama sprzedaje oscypki na zakopiańskich Krupówkach. - Do ich produkcji używa się mleka od krowy. Ale większość sprzedających nie uprzedza turystów, tylko wciska im ciemnotę.
To, że zimą tradycyjnych oscypków nie kupimy, wynika z natury samych owiec. Zwierzęta te dają mleko tylko przez pół roku - od maja do końca października.
- To, co się teraz sprzedaje, ma się nijak do oryginału - denerwuje się Józef Pietraszek, prezes Związku Hodowców Owiec z Nowego Targu. - Trzeba wreszcie ludziom powiedzieć, że są nabijani w butelkę, bo tracą na tym uczciwi hodowcy i sprzedawcy.
Rozróżnienie oryginału od podróbki dla laika jest niezwykle trudne. Owczy ser można poznać jedynie po tym, że jest bardzo słony. Dodatkowo jest znacznie twardszy od tego produkowanego z mleka od krowy. By ryzyko zminimalizować, górale radzą, by prawdziwe oscypki kupować tylko wiosną i latem, kiedy owce wypasane są na halach. Górale produkują i sprzedają je wtedy w swych bacówkach. Najwięcej jest ich w okolicach Zakopanego.