W Polsce znajdą się ludzie gotowi pojechać na Ukrainę choćby i w Boże Narodzenie. Znajdzie się dosyć takich, którzy mówią po ukraińsku czy rosyjsku.
Ale sami ochotnicy i ich zapał to mało. W czasie dwóch poprzednich tur byli obserwatorzy zagraniczni, którzy nie wiedzieli, co mają robić, i okazywali się bezradni, gdy szefowie komisji wyborczych bezczelnie wyczyniali cuda nad urnami. Teraz ukraińska grupa trzymająca władzę ma ostatnią szansę, by władzę tę utrzymać, i nie cofnie się przed niczym. Obserwatorów trzeba więc dobrze przeszkolić, by wiedzieli, jakie są ich uprawnienia i jak mają się zachowywać. A na ich wysłanie i przeszkolenie potrzebne są pieniądze. Sporą część może i powinien dać rząd z rezerwy budżetowej. Może znajdą się też sponsorzy, może pomogą samorządy lokalne. Ktoś musi zebrać ochotników i ich przeszkolić - OBWE czy też organizacje pozarządowe zajmujące się Wschodem.
Ukraina nas potrzebuje. Ukrainie warto dziś pomóc.