Właściwie nie miałem czasu oglądać filmów, bo zajmowałem się pracą z młodymi ludźmi. Nasz projekt realizacji filmów z konkursu na scenariusze upadł, bo przyszły tylko cztery słabe prace. Postanowiłem więc zrealizować "Klaps" - inspiracją był film Krzysztofa Kieślowskiego, który zebrał kiedyś "klapsy", czyli niewykorzystane ścinki z "Blizny" i ułożył je w pięciominutowy film, trochę żart. Zachęciłem młodych reżyserów obecnych na Camerimage, żeby poszli tym tropem i zrealizowali króciutkie etiudy zainspirowane filmowym klapsem. Przez tych parę dni młodzi ludzie z Meksyku, Hiszpanii, Anglii czy Polski razem z polskimi operatorami kręcili w tłumie, biegali, śmiali się. Chciałem, żeby to był rodzaj profesjonalnego ćwiczenia (powstała krótka etiuda), a jednocześnie zabawa. Również dla mnie.
Jestem reżyserem, który lubi ryzykować, a czasem pozwala sobie na ekstrawagancje. Kiedy ktoś pyta mnie, co oznacza moja multimedialna instalacja, która podczas Camerimage wisiała w Łodzi w Teatrze Wielkim, najchętniej rozkładam ręce. Nie jestem artystą, który chce obwieszczać prawdę. Próbuję różnych rzeczy. Fascynuje mnie obraz, wieloobrazowość otaczającego nas świata, więc eksperymentuję z ekranami i zdjęciami. Fascynuje mnie muzyka, więc kręcę dokument o flamenco albo o bluesie. Kiedy jako reżyser czuję się przytłoczony wielką produkcją w rodzaju "Cold Creek Manor" z Sharon Stone i Dennisem Quaidem, chcę zrobić coś nieefektownego, dla siebie i paru podobnych wariatów. Czy uda mi się jeszcze nakręcić coś na miarę "Zostawić Las Vegas"? Nie mam pojęcia. Na szczęście!
Na Camerimage dużo mówi się o nowej technice, ale ja jestem tradycjonalistą. Nie boję się kamer cyfrowych, bo wierzę, że tego, co potrafi dać poczciwa taśma filmowa, nie da się łatwo zastąpić. Jestem wdzięczny za otrzymaną w Łodzi nagrodę, ale mam mieszane uczucia. Operatorem zostałem z przypadku -chciałem być muzykiem. Nie skończyłem szkół filmowych, ale uczyłem się zawodu na planie. I może dlatego właśnie, że nie uważałem się za artystę, funkcjonuję w tej branży już tyle lat.