36-letni Ramush Haradinaj, od wczoraj szef lokalnego rządu w Prisztinie, był w latach 1998-99 jednym z dowódców Wyzwoleńczej Armii Kosowa, która walczyła z Serbami o niepodległość prowincji. W Belgradzie uważany jest za terrorystę.
Niedawno Haradinaj był przesłuchiwany przez haskich prokuratorów ścigających zbrodniarzy wojennych w b. Jugosławii, ale jak dotąd nie postawiono mu żadnych zarzutów. Dwóch jego braci zginęło w walkach z Serbami, trzeci został dwa lata temu skazany za zbrodnie wojenne przez sąd w Prisztinie. Odpowiedzialny za politykę zagraniczną Unii Europejskiej Javier Solana przyznał, że Haradinaj "nie jest najwłaściwszą osobą" na stanowisko premiera Kosowa.
Od maja 1999 r., kiedy interwencja NATO przerwała ofensywę serbską w Kosowie, prowincja jest protektoratem ONZ i tylko formalnie pozostaje częścią Serbii. Namiestnik ONZ Soren Jessen-Petersen oświadczył, że nie będzie blokował nominacji premiera, ponieważ wybrano go zgodnie z prawem. - Wierzę w to, że jeśli zostanie oskarżony przez Trybunał w Hadze, władze Kosowa zareagują właściwie - dodał.
Kontrowersyjna nominacja jest wynikiem politycznego układu między największą w Kosowie partią prezydenta Ibrahima Rugovy a mniejszą partią Haradinaja. Po październikowych wyborach zbojkotowanych przez mniejszość serbską oba ugrupowania podzieliły się najważniejszymi stanowiskami w państwie. Rugova został wybrany przez parlament na drugą kadencję i powierzył Haradinajowi zadanie sformowania rządu.
Komentatorzy obawiają się, że nominacja Haradinaja może utrudnić rozmowy na temat statusu Kosowa, które mają się zacząć już za pół roku.