- Towarzysze przebrali się w garnitury biznesmenów i zawłaszczyli kraj - kontynuował Giertych. - Teraz muszą zostać rozliczeni, zaczynamy marsz na parlament!
Pod Sejmem zebrało się w piątek rano kilkaset osób, by obronić Giertycha przed wykluczeniem z komisji śledczej. Miało ich być więcej, ale według organizatorów część autobusów została odwołana, gdy okazało się, że Sejm nie zajmie się na razie wnioskiem o wykluczenie Giertycha. I demonstracja zamieniła się w wiec wyborczy.
- "Kulczyk, Kwaśniewski, Ałganowa pieski", "Niechaj LPR przejmie w Polsce ster" - skandowali demonstranci dyrygowani przez organizatorów. - Każdy okrzyk siedem razy, pamiętajcie - mówił jeden z nich.
Giertych wyszedł do zwolenników po dobrej godzinie, usprawiedliwiając się głosowaniem nad budżetem.
- Precz z komuną! To hasło pozostaje aktualne. Komuniści okradają Polskę. Gdy się czyta dokumenty, to stale są te same nazwiska, od 15 lat. Musimy zrobić to, czego nie zrobił Wałęsa - puścić ich w skarpetkach! Kiedy dobieramy się im do skóry, znajdują się preteksty, by rozwalić komisję śledczą, by nie dopuścić do ujawnienia prawdy. Dlaczego ci, których komisja bada, mówią: zmieńmy komisję, wyrzućmy tych, którzy są najaktywniejsi? Jesteśmy przed najważniejszymi przesłuchaniami. Będą zeznawać pan Oleksy, pan Miller, pan Kaczmarek i Kulczyk. Nikt mnie nie zastraszy - mówił z trybuny Giertych. I ogłosił start kampanii.
- Musimy przejąć władzę, dziś zaczynamy marsz na parlament - wołał Giertych, robiąc palcami solidarnościowy znak wiktorii. Zapowiedział powołanie komisji śledczej, która zbada całość procesu prywatyzacji w Polsce i będzie miała "różnego rodzaju uprawnienia prokuratorskie".
Giertych mówił też o prezydencie Kwaśniewskim. Pochwalił go za politykę zagraniczną ("Robi Pan dobrą robotę"), ale zaraz dodał, że najważniejszy jest kraj. - Ma Pan ostatnią szansę, żeby się oczyścić, jeśli miał Pan nieuczciwych doradców, to proszę o tym powiedzieć - powiedział lider LPR.
Przemawiali też inni politycy Ligi - wychodzili z Sejmu pojedynczo, bo trwały głosowania. Im głośniej krzyczeli, że Polska jest rozkradana, tym większe były owacje.
W przerwach między przemówieniami demonstranci wykrzykiwali inne hasła. "Wielka Polska, katolicka!", "Władza w Polsce w polskie ręce" - intonowali ostrzyżeni na zero młodzi ludzie z transparentami z mieczykami Chrobrego (symbol przedwojennych polskich faszystów, teraz - Narodowego Odrodzenia Polski). - Mogę zająć chwilę? - zagadnąłem dziewczynę z polską flagą, mówiąc, że jestem z "Gazety". Odwróciła głowę, a jej towarzysz powiedział, że z żydowską szmatą się nie rozmawia. Ale pod Sejmem byli też inni - studenci historii, nauk politycznych, prawa. Ci rozmawiali chętnie. - Uważam, że tylko Liga może obronić Polskę, a Roman Giertych jako jedyny dąży do prawdy - mówili. Wszyscy tak samo i tymi samymi słowami.