Zabijanie cywilów, brutalne pacyfikacje całych wsi, bombardowania Groznego - to przeszłość obciążająca wielu rosyjskich żołnierzy, którzy służyli w Czeczenii. Jednak w oczach izraelskich wojskowych przeważyły ich umiejętności w starciach ulicznych i w walkach z partyzantami.
"Wiemy o jednym oddziale komandosów z Czeczenii, których we wrześniu 2003 r. wysłano do Strefy Gazy" - pisze "Maariv". Wszyscy wojskowi są żydowskimi imigrantami z krajów byłego ZSRR.
Dziennik powołuje się na relacje Izraelczyków opowiadających o grupie siedmiu snajperów, których w wojsku przezwano "Czeczenami". - Odróżniali się od reszty. Mieli ogolone głowy, tatuaże i zamiast pełnego umundurowania nosili koszulki bez rękawów - mówią informatorzy "Maariv". Wszyscy oni byli starsi od izraelskich poborowych, co najpewniej oznacza, że zatrudniono ich jako żołnierzy zawodowych.
W komandzie "Czeczenów" służyli też byli żołnierze ZSRR, którzy mają za sobą walki w Afganistanie. Aleks, do którego dotarli reporterzy "Maariv", sprowadził się do Izraela już w 1988 r. Walczył w Afganistanie, a potem na radzieckiej Ukrainie był w oddziałach wojska wspomagających milicję w "walce z mafią". Wadim, jego kolega z Ukrainy, w latach 90. przez trzy lata był strzelcem wyborowym w Czeczenii. Obaj służyli w Strefie Gazy do września tego roku.
- Nie przeczę, że istniał taki oddział. Ale został rozwiązany, a jego żołnierzy wcielono do innych jednostek - tłumaczył wczoraj rzecznik izraelskiej armii. Nie podał powodu rozwiązania "Czeczenów".
Zatrudnianie "Czeczenów" może do reszty skompromitować izraelską armię w oczach wielu organizacji humanitarnych. Od dawna oskarżają one Izraelczyków o łamanie praw człowieka w Strefie Gazy. Zresztą izraelski rząd niemal otwarcie przyznaje się do zamachów na palestyńskich islamistów, które są sprzeczne z prawem wojennym. W odwecie za ataki terrorystyczne izraelskie buldożery niszczą całe kwartały palestyńskich osiedli, pozbawiając dziesiątki ludzi dachu nad głową. W Strefie Gazy giną też palestyńscy cywile, którzy - wedle świadków - byli tylko "bezbronnymi obserwatorami walk". Już przed trzema laty w raporcie Lekarzy Świata zestawiono praktyki upokarzania cywilów w Czeczenii i Strefie Gazy.
Wczorajszy "Maariv" wraca też do głośnej w Izraelu sprawy palestyńskiej nastolatki, którą izraelscy żołnierze zabili w Strefie Gazy przed miesiącem. Izraelczycy otworzyli do niej ogień, bo nie reagowała na wezwania do zatrzymania się przy punkcie kontrolnym. Bali się, że Palestynka chce przeprowadzić samobójczy atak. Zdaniem palestyńskich świadków do leżącej Palestynki podszedł później izraelski oficer i - zamiast sprawdzić, czy żyje - zaczął do niej strzelać. - W jej ciele znaleziono kilkanaście kul. To bestialstwo - mówią Palestyńczycy. "Maariv" twierdzi, że ma informacje, iż wojskowe śledztwo potwierdziło te oskarżenia, a oficer wkrótce stanie przed sądem.