Prezydent Jacques Chirac i premier Tony Blair próbowali wczoraj w Londynie wyjaśnić poważne rozbieżności, zwłaszcza w sprawie Iraku, które ostatnio poróżniły Francję i Wielką Brytanię. Po rozmowach obaj przyznali, że właśnie Irak, gdzie amerykańską interwencję poparł Blair, ale sprzeciwił się jej Chirac, był "jedynym" tematem spornym. - Historia rozsądzi, kto miał rację, a kto nie - dodał Chirac. Obaj przywódcy zgodzili się, że na Bliskim Wschodzie po śmierci palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata pojawiła się "szansa na stabilniejszy porządek", i zapowiedzieli, że będą do niego dążyć.
Prezydent Francji skorzystał z okazji, by skrytykować pośrednio Stany Zjednoczone za ich dążenie do ustanowienia "jednostronnego porządku światowego opartego na logice siły", i wezwał inne kraje do budowania "sprawiedliwszego i bezpieczniejszego świata opartego na wielobiegunowości i wzajemnych współzależnościach".