Dwa teatry

Propozycja zmniejszenia liczby premier Teatru Telewizji w zamian za obietnicę zwiększenia ich oglądalności może niepokoić.

Jako telewidz nie odczuwam przesytu teatrem. I tak jest go kilkakrotnie mniej niż kiedyś. Wiadomo, w jak trudnych warunkach te spektakle powstają, jak mało jest czasu na próby i zdjęcia, jak ograniczony czas emisyjny. Ale przy tych wszystkich ograniczeniach Teatr Telewizji stał się miejscem ciekawych eksperymentów. Poszukuje się nowych tekstów, ciekawych, pośrednich form - ani filmowych, ani teatralnych. Szkoda by było, gdyby w pogoni za oglądalnością tę specyfikę zagubiono i zaczęto preferować jedynie wystawne "pewniaki". Bo tak naprawdę ani w kinie, ani w teatrze nikt nie wie, co jest tym pewniakiem. Który teatr wygra? Jak u Szaniawskiego: realistyczny teatr "małego zwierciadła", czy eksperymentalny "teatr snów"? Ryzyko dyrektora niech idzie w parze z ryzykiem artysty.