Zaglądanie paniom w metrykę to zabieg nieelegancki, ale akurat w tym wypadku trzeba to zrobić. Po to, aby uzmysłowić sobie, jak wiele czasu upłynęło od lat, gdy gwiazda obu wokalistek świeciła największym blaskiem. Zarówno Nancy Sinatra (rocznik 1940), jak i Marianne Faithfull (1946) największe sukcesy odnosiły w latach 60. Od tego czasu Faithfull z uroczej dziewczyny śpiewającej popowe piosenki przeistoczyła się w doświadczoną życiem kobietę nagrywającą frapujące, gorzkie płyty. Sinatra na kilkadziesiąt lat zamilkła. Teraz obie, przygotowując nowe albumy, postanowiły skorzystać z tego samego ciekawego, choć i ryzykownego pomysłu. Powierzyły skomponowanie nowych piosenek wykonawcom wpływającym na dzisiejsze oblicze sceny muzycznej.
Pomysł ten sam, efekty bardzo różne. "Nancy Sinatra" brzmi trochę jak hołd złożony wokalistce przez młodszych artystów. Większość piosenek przypomina unowocześnione wersje utworów, którymi Nancy podbijała listy przebojów w latach 60. To urokliwa, bogato zaaranżowana mieszanka popu i country. Najlepiej w tej konwencji sprawdził się lider Pulp Jarvis Cocker. Jego "Don't Let Him Waste Your Time" to ozdoba albumu. Z tej popowej konwencji wyłamali się tylko Bono i The Edge, którzy zafundowali Nancy jazzującą, barową kompozycję "Two Shots Of Happy, One Shot Of Sad" bardziej pasującą do repertuaru jej wielkiego ojca Franka Sinatry niż jej samej. Wyłamał się też Thurston Moore z Sonic Youth. Jego "Momma's Boy" to najdziwniejsza, najmniej melodyjna, ale i chyba najgorsza piosenka z całej płyty. "Nancy Sinatra" to prawdziwa galeria gwiazd. Pojawiają się tu jeszcze Morrissey i John Spencer.
W odróżnieniu od Nancy Marianne postawiła na jakość, nie ilość. Za jej nowe piosenki po połowie odpowiadają PJ Harvey i Nick Cave, przez co album rozpada się nieco na dwie kontrastujące części. Na szczęście obie równie intrygujące. Tu nie ma mowy o żadnym hołdzie. To współpraca artystów, którzy nawzajem się inspirują. Zmęczony, zniszczony głos Marianne równie dobrze brzmi w surowych, trochę jazgotliwych, gitarowych kompozycjach Harvey, jak i bogato aranżowanych utworach Cave'a. Wspaniale wypada przede wszystkim w napisanej przez Cave'a przepięknej balladzie "Crazy Love", choć równie du¿e wrażenie robi też stonowana, melancholijna "Last Song" - jedyna piosenka na "Before The Poison" napisana przez Damona Albarna z grupy Blur.
Marianne Faithfull, "Before The Poison", Naive, Nancy Sinatra, "Nancy Sinatra", Sanctuary