Pochodził z Częstochowy, dyplom zdobył na Wydziale Grafiki katowickiej filii ASP w Krakowie. Był najsłynniejszym malarzem Polski Ludowej. Na jego wystawy (miał ich kilkaset w wielkich miastach i maleńkich wioskach) przychodzili profesorowie i robotnicy. Jedni się zachwycali, inni odsądzali malarza od czci i wiary. Wszystko przez kpiący stosunek Dudy-Gracza do rzeczywistości. Jego płótna zapełniały bowiem obrzydliwe postacie rodem ze świata, w którym nikt nie chciałby żyć: grubi mężczyźni tępo wpatrzeni w pustkę i tłuste, ospałe baby. Na ich twarzach - ani śladu myśli.
Wielbiciele jego malarstwa chwalili realizm i solidne przygotowanie warsztatowe, krytycy zarzucali mu tendencyjne deformowanie rzeczywistości i przewagę anegdoty nad formą.
Grafik Roman Kalarus (student Dudy-Gracza w katowickiej akademii): - Był szczery. I w życiu, i w malarstwie. Niestety, ta szczerość czasem bolała.
Sam Duda-Gracz mawiał o sobie: "Jestem chory na Polskę". Przyznawał się do zachwytu Janem Matejką, Józefem Chełmońskim i Witoldem Wojtkiewiczem. I fascynacji polskim kościołem: z jednej strony malował karykaturalne postaci dewotek, z drugiej - tworzył obrazy dla kościołów, w tym Drogę Krzyżową do klasztoru na Jasnej Górze.
Umarł na serce podczas pleneru malarskiego w Łagowie w Lubuskiem.
Miał 63 lata.