Czarujący, dowcipny, prostolinijny - opowiadają o Arafacie dziennikarze przychylni jego walce o palestyńską niepodległość. Niemal wszyscy wspominają o wpiętej w ubranie plakietce ze splecionymi flagami Palestyny i Izraela. Wrogowie Arafata uznają to za jego hipokryzję. Dla izraelskiej prawicy jest żądnym krwi schwartzcharakterem, który przekonał sporą część świata do swego pacyfizmu, a nadal marzy wyłącznie o zepchnięciu Żydów do morza.
Gdzie leży prawda? Po każdym palestyńskim zamachu terrorystycznym publicznie "potępiał przemoc i terror" jako sprzeczne z jego rozumieniem walki o wolność. Osobiście lub za pośrednictwem doradców co innego mówił jednak arabskiej prasie: "Organizatorzy tego zamachu wybrali zły moment. To może nam zaszkodzić, bo właśnie prowadzimy rozmowy z syjonistami. Ale oddajmy hołd męczennikom, którzy zginęli w walce o Palestynę". Arafat nigdy nie sprzeciwił się samej idei zamachów samobójczych.
Jaser Arafat urodził się w 1929 r. w Kairze jako Rahman Abd all Rauf Arafat al Kudwa al Husajni. Matka osierociła go kiedy miał pięć lat i wtedy rodzina posłała go na blisko sześć lat do jej krewnych w Jerozolimie. Jedynym wspomnieniem z dzieciństwa, o którym Arafat opowiedział dziennikarzom, był wtargnięcie brytyjskich żołnierzy do jerozolimskiego domu jego wuja (Palestyna rządziła wtedy Wlk. Brytania).
- Od tamtego czasu w Jerozolimie zmienili się okupanci. Dziś nie są nimi Brytyjczycy, lecz Żydzi. Ale nas Palestyńczyków traktują tak samo. Brutalne rewizje, przerażone palestyńskie dzieci. Upokorzenia - wspominał Arafat.
Przyszły przywódca Palestyńczyków studiował inżynierię w Kairze. Przerwał jednak studia w 1948 r., kiedy wybuchła izraelska wojna o niepodległość. W Strefie Gazy 20-letni Arafat pomagał egipskim wojskom w walce z Żydami i tam przeżył pierwsze wielkie rozczarowanie arabską solidarnością.
- Kiedy Arabowie zrezygnowali z walki o wyparcie Żydów z Palestyny, Arafat zrozumiał, że w walce o niepodległą Palestynę nie może liczyć na niczyją lojalność - wspominał jego brat.
Podczas kolejnej wojny bliskowschodniej w 1956 r. Arafat znów walczył po stronie Egiptu. To wtedy postanowił, że Palestyńczycy muszą mieć własne siły zbrojne. Po powrocie do Gazy z Kuwejtu (gdzie pracował jako specjalista budowlany) Arafat w 1958 r. utworzył ruch Fatah, a w 1969 r. został przywódcą Organizacji Wyzwolenia Palestyny, którą cztery lata wcześniej utworzono dzięki wsparciu Ligi Państw Arabskich.
Ludzie nie wahali się stosować terroru; najbardziej znaną atak to oczywiście porwanie i zamordowanie izraelskich sportowców na Olimpiadzie w Monachium w 1972 r.
Do 1970 r. główną bazą OWP była Jordania. Po "czarnym wrześniu" 1970 r. kiedy jordański król Husajn urządził rzeź Palestyńczyków posądzanych o próbę obalenia jordańskiej monarchii, bojownicy Arafata zostali przepędzeni.
Arafat siedział w niejednym arabskim więzieniu. Egipcjanie aresztowali go za przynależność do Bractwa Muzułmańskiego, Libańczycy za planowanie nieskoordynowanych ataków przeciw Izraelowi, w Syrii - za "opozycyjną działalność przeciw syryjskiej armii", a w Jordanii - za próbę obalenia monarchii i podporządkowania państwa Palestyńczykom.
Nikt z arabskich polityków nie ważył się podnieść na niego ręki od l974 r., kiedy entuzjastycznie przyjęto go na forum ONZ. - Chcę pokoju w Palestynie. Wyciągam gałązkę oliwną i apeluję do was: zróbcie wszystko, by ta gałązka nie została odrzucona - mówił wtedy Arafat. Żydom proponował życie we wspólnym, demokratycznym państwie, które "będzie szanować różnice narodowe i religijne". Choć Izrael wyśmiał tę deklarację przypominając, że nie można jednocześnie wymachiwać gałązką oliwną i karabinem, to wystąpienie w ONZ otwarło Arafatowi drogę na światowe salony. To wtedy zyskał miano obrońcy uciśnionych i "ofiary żydowskiego militaryzmu".
W 1988 r., podczas pierwszej intifady (powstania palestyńskiego) Arafat proklamował niepodległą Palestynę i przez OWP został wybrany na prezydenta tego nieistniejącego państwa. Potem była wojna w Zatoce Perską (1991r.) i Arafat postawił na Saddama Husajna. Po klęsce Iraku Amerykanie i Europejczycy postanowili dać impuls palestyńsko-izraelski proces pokojowy i w 1994 r. doszło do przełomu, który zaowocował powstaniem Autonomii Palestyńskiej. Arafat wraz z premierem Izraela Icchakiem Rabinem i jego szefem dyplomacji Szimonem Peresem otrzymał pokojowego Nobla.
Kiedy w 1994 r. przeprowadził się z Kairu do Strefy Gazy, by stanąć na czele palestyńskiego samorządu wynegocjowanego z izraelskim rządem, islamiści krzyczeli : - Zdrada! Rozmowy z Żydami to zdrada!
Jednak na ulicach Gazy tłumy tańczyły z radości. Dla władz Autonomii popłynęły pieniądze z USA i Europy. Palestyna miała być zaczynem demokracji na arabskim Bliskim Wschodzie.
Po zamordowaniu w 1995 r. premiera Rabina przez żydowskiego zamachowca dla Arafata nadeszły ciężkie czasy. Następcy Rabina odrzucili porozumienia z Oslo z 1995 r. w sprawie poszerzenia Autonomii. A w 2000 r. sam Arafat podczas konferencji w Camp David odrzucił ofertę izraelskiego premiera Ehuda Baraka, która w 90 proc. wypełniała żądania Palestyńczyków; Barak godził się nawet na podział Jerozolimy. Zaraz potem, a pod koniec września 2000 wybuchła trwająca do dziś intifada.
Nad detronizacją Arafata od czterech lat pracował Ariel Szaron, prawicowy premier Izraela. Kiedy izraelski wywiad przechwycił statek z przemycaną przez ludzi Arafata bronią, szef Autonomii Palestyńskiej - jak zwykle - zaprzeczył. Sęk w tym, że Ameryką, będącą arbitrem w palestyńsko-izraelskim konflikcie, rządził już George Bush. Prezydent odebrał kłamstwo Arafata jako zniewagę, a Szaron zatriumfował. Odtąd bowiem kluczowym elementem wszystkich planów pokojowych było odsunięcie Arafata od władzy. Od starego wodza zażądano, by został figurantem - miał oddać władzę nad policją i służbami specjalnymi, ujawnił finanse Autonomii, wymuszono też na nim powołanie premiera.
Choć Arafat udawał, że godzi się na reformy, to o każdy kęs władzy do końca życia toczył zażarte bitwy. Doprowadził do dymisji pierwszego premiera Mahmuda Abbasa, a drugi szef rządu Ahmed Kurei wciąż groził dymisją. Arafat nie wyrzucił go tylko dlatego, że to zakręciłoby kurek z amerykańskimi i europejskimi dotacjami. W efekcie Autonomią Palestyńską w coraz większym stopniu zaczęła rządzić islamistyczna opozycja, która za nic ma Arafata i skorumpowane, niewładne struktury Autonomii.
Kiedy Arafat przed tygodniem po raz pierwszy stracił przytomność, Ahmed Kurei i Mahmud Abbas w pokoju chorego zaczęli planować sukcesję. - Nie ma takiej potrzeby. Już czuję się dobrze. Ja tu rządzę! - miał krzyknąć Arafat tuż po wybudzeniu, jeszcze w obecności lekarzy. W tym samym czasie na ulicach Strefy Gazy bojówki Hamasu szykowały się do skoku na władzę. - Wraz z Arafatem na łożu śmierci położyła się Autonomia Palestyńska i jej władze. Po jego odejściu czeka nas chaos i anarchia - mówił wtedy jeden z palestyńskich ministrów.