Znane są personalia porwanej, choć nieznane wszystkie okoliczności porwania - mówił wczoraj dziennikarzom szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz. Zaprzeczył, aby Polka, która mieszka w Bagdadzie, współpracowała z polskimi instytucjami cywilnymi i wojskowymi. Pytany, czy Polka pracowała na rzecz wojsk USA, szef MSZ odparł: - Wysłaliśmy zapytanie do ambasady amerykańskiej w Bagdadzie.
Premier Belka i szef MSZ podkreślali, że dalszy plan działania powstanie, dopiero gdy będą ustalone szczegóły porwania.
Cimoszewicz przyznał, że polskie służby dyplomatyczne nie zdawały sobie sprawy, że żony Irakijczyków mogą być celem ataku. - Przedstawiciele polskich ambasad przeprowadzą rozmowy z osobami mającymi polskie obywatelstwo, będą ich pytać, czy czują się bezpiecznie. I wszystkim mają doradzać natychmiastowy wyjazd z Iraku, udzielając przy tym pomocy.
Grupa Polaków, którzy są równocześnie obywatelami Iraku, nie jest zbyt liczna. - W okolicy Bagdadu dotyczy to kilkunastu osób - stwierdził min. Cimoszewicz.