Posłowie z komisji ds. Orlenu oskarżają Stefańskiego, że skłamał w katowickiej prokuraturze. Zeznając tam pod przysięgą w sprawie zatrzymania prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego, twierdził, że nigdy nie widział tajnej notatki UOP, w której pisano, że działania Modrzejewskiego zagrażają bezpieczeństwu energetycznemu kraju. Notatka była bezpośrednim powodem akcji zatrzymania prezesa w lutym 2002 r.
Z kolei przed komisją ds. Orlenu Stefański przypomniał sobie, że notatkę widział, a nawet przekazał ją podwładnym. Na dodatek okazało się, że nie sprostował w prokuraturze swoich poprzednich zeznań, chociaż miał na to dużo czasu.
To wystarczyło, by posłowie oskarżyli go o to, że kłamał, i zażądali jego dymisji. Złożyli też w tej sprawie zawiadomienie o przestępstwie.
Jak powiedziała "Gazecie" rzecznik Prokuratury Krajowej Małgorzata Wilkosz-Śliwa, w uzasadnieniu swej decyzji o dymisji Stefański napisał, że robi to dla dobra prokuratury, której prestiżowi szkodzą ataki na niego.
Stefańskiego oprócz sprawy notatki UOP obciążają też zeznania warszawskich prokuratorów - Zygmunta Kapusty i Jerzego Łabudy złożone przed sejmową komisją. Według Kapusty Stefański nie tylko przekazał mu notatkę, ale w dniu aresztowania Modrzejewskiego wielokrotnie telefonował. Mówił, że UOP nie jest usatysfakcjonowany działaniem prokuratury w tej sprawie. Zeznania Kapusty wzbudziły gwałtowny protest Stefańskiego. Zażądał konfrontacji z Kapustą. Ma ona nastąpić we wtorek. - Decyzja o podaniu się od dymisji nie zmienia faktu, że pan Stefański stawi się na konfrontację - mówi Małgorzata Wilkosz-Śliwa.