Na temat negocjacji z Izraelem prezydent Syrii Baszar al Asad rozmawiał już w 2000 r. z ówczesnym premierem Izraela Ehudem Barakiem. Barak w zamian za traktat pokojowy gotowy był oddać całe Wzgórza Golan, czyli obszar zdobyty na Syrii podczas wojny sześciodniowej w 1967 r.
Po kilku miesiącach tajnych rozmów Barak przestraszył się jednak oporu izraelskiej opinii publicznej, która nie zgadzała się na rezygnację ze Wzgórz Golan. Zaś Asad ustąpił doradcom i wojskowym, którzy nie dopuszczali myśli o pokoju. O fiasku negocjacji przesądził wybuch drugiej intifady we wrześniu 2000 r., która postawiła żydowsko-arabskie stosunki na ostrzu noża.
Od czterech lat Syryjczycy uparcie powtarzali, że są gotowi wznowić rozmowy pod dwoma warunkami. Pierwszym z nich było rozwiązanie konfliktu palestyńskiego, drugim uczynienie z przejęcia Wzgórz Golan podstawy wszelkich syryjsko-izraelskich umów. - Takie stawianie sprawy oznacza, że nie będzie żadnych rozmów z Damaszkiem - odpowiadał rząd Ariela Szarona.
Dlaczego Syryjczycy zmienili zdanie? - Prezydent Syrii zrozumiał, że popierając w ostatniej wojnie Saddama, stanął po złej stronie. Teraz próbuje to naprawić - wyjaśnia Martin Indyk, który w zeszłym tygodniu kilkakrotnie rozmawiał z Asadem w Damaszku.
Gotowość do rozmów z Izraelem to jedno z kilku ustępstw, które w ostatnich tygodniach poczyniła Syria. We wrześniu Syryjczycy wyprosili z Damaszku szefów kilku palestyńskich organizacji terrorystycznych oraz słabo protestowali przeciwko zgładzeniu przez izraelskie służby jednego z przywódców Hamasu w Damaszku. Ulegając naciskom USA, Syryjczycy zgodzili się też we wrześniu uszczelnić granicę z Irakiem. To tędy przenikali "arabscy ochotnicy" do walki z wojskami USA. - Zanosi się na poprawę w naszych stosunkach z Damaszkiem - komentował wtedy sekretarz stanu Colin Powell.
Czy ostatnie decyzje Baszara al Asada zapowiadają prawdziwą zmianę w polityce Syrii? Młody prezydent już raz rozczarował syryjskich reformatorów - kiedy obejmował władzę w 2000 r . zapowiadał demokratyzację i otwarcie na Zachód, a skończyło się na powrocie do antyzachodniej retoryki i sojuszu z Saddamem. - To był błąd, ale chyba zaczął wyciągać z niego dobre wnioski - mówił wczoraj jeden z emigracyjnych syryjskich polityków.