Wysokobudżetowe teledyski promujące płyty największych gwiazd obok kręconych za grosze, domowymi sposobami klipów nieznanych zespołów. Rozbuchane rapowe produkcje pełne drogich samochodów i roznegliżowanych dziewczyn obok wysublimowanych realizacji towarzyszących muzyce awangardowej. To wszystko zobaczyć będzie można podczas 13. już edycji festiwalu Yach Film.
Imprez tego typu jest na świecie dużo. Podobne przeglądy odbywają się w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii, Czechach. Żaden nie ma jednak ambicji, aby skupiać i prezentować wszystkie produkcje, jakie w ostatnim sezonie zostały zrealizowane w danym kraju. Podobną do Yachów formułę ma jedynie przegląd fińskich klipów w Oulu.
Tym razem prezentowane na Yach Film teledyski zostały poukładane w bloki tematyczne. Dzisiejsze prezentacje zainteresują głównie wielbicieli hip-hopu. Piątkowy wieczór zarezerwowany został dla alternatywy. Widzowie obejrzą jutro pokaz filmu dokumentalnego Piotra Szczepańskiego "Generacja C.K.O.D." poświęcony łódzkiej formacji Cool Kids Of Death. Ostatni dzień festiwalu przeznaczony jest na pop i rock. Sobotni finał odbędzie się w Centrum św. Jana na Starówce, gdzie ogłoszone zostaną wyniki konkursu. Walka toczy się w dziesięciu kategoriach. Obok Yachów za reżyserię czy montaż czekają też dwie szczególne nagrody - Cytryna i Grand Prix. Pierwsza to wyróżnienie za teledyskowy kicz i obciach. Mają na nie szansę m.in. Virgin, K.A.S.A. i Mandaryna znana bardziej jako żona lidera Ich Troje Michała Wiśniewskiego. Grand Prix to najbardziej prestiżowa nagroda. Ubiega się o nią sześć teledysków: "L mine" Smolika, "Mru mru" Heya, "Niczyja" Chylińskiej, "Ostatni raz" Reni Jusis, "Sutra" Sistars i "Bones Of Love" Anity Lipnickiej i Johna Portera. Tu nagroda przyznawana jest nie przez jury, lecz widzów, którzy mogą wskazać teledysk za pomocą SMS-ów.
Równolegle z gdańskimi pokazami wideoklipy prezentowane będą w Multikinach w: Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Szczecinie, Zabrzu i Bydgoszczy.
