List Begga do komendanta obozu trafił do jego prawników, którzy ujawnili wczoraj jego treść mediom w Londynie. List nie został - prawdopodobnie przez pomyłkę - ocenzurowany przez Amerykanów.
W liście Begg - aresztowany dwa lata temu w Pakistanie - żąda uwolnienia, a przede wszystkim przedstawienia mu jakichś zarzutów. Twierdzi, że jest poddawany "mściwym torturom", a "wszystko, co podpisał, podpisał pod presją". - Jestem niewinny, nigdy nie prowadziłem żadnych działań przeciwko USA, choć miałem ku temu wiele okazji - twierdzi Begg, który na Guantanamo przebywa od dwóch lat.
Begg twierdzi, że "pośrednio był świadkiem" zabicia dwóch więźniów przez Amerykanów. Nie podaje jednak żadnych szczegółów ani tego wypadku, ani tortur, jakim miał być poddawany.
Londyn twierdzi, że będzie wyjaśniał zarzuty Begga.