Ten fenomenalny Amerykanin (rocznik 1924) o irlandzkich korzeniach wniósł do aktorstwa naturalność i bunt. Jack Nicholson powiedział o nim: "Dał nam naszą wolność".
Brando skończył ostatecznie z teatralną deklamacją w kinie - by być prawdziwym, mówić tak, jak mówi się w życiu, celowo nie uczył się kwestii, jąkał się, nie kończył zdań. Po jego oscarowej roli portowego łamistrajka w "Na nabrzeżach" (1954) reżyser tego filmu Elia Kazan powiedział: "Jeśli istnieje lepsza męska kreacja w historii amerykańskiego filmu, to ja nie wiem, co nią jest". Gdy w "Dzikim" (1954) zagrał szefa gangu motocyklowego, naśladowały go miliony młodych Amerykanów.
Mówił: "Aktorstwo najlepiej wyrazić przez myślenie, jeśli bowiem właściwie myślisz, pokaże się to na twojej twarzy. Jeśli nie myślisz, jeśli jesteś zajęty graniem - leżysz!".
Śmiało manifestował swe poglądy polityczne: w 1973 r. odmówił przyjęcia Oscara za rolę don Vita Corleone w "Ojcu chrzestnym" (1972). Na gali zamiast niego pojawiła się Sacheen Małe Piórko z plemienia Apaczów, tłumacząc, że Brando protestuje w ten sposób przeciwko dyskryminacji amerykańskich Indian.
Jego sława zaczęła się od broadwayowskiej roli Stanleya Kowalskiego w "Tramwaju zwanym pożądaniem" (1944). Biła z niego taka męska siła, że po spektaklu za kulisami znajdował pęki kluczy do garsonier wielbicielek.
Pochodził z Omaha - ojciec, biznesmen, nie zajmował się nim, a matka aktorka amatorka (uczyła młodego Henry'ego Fondę) piła. Wyrzucano go z wielu szkół, w tym z wojskowej. Gdy miał 19 lat, wyjechał do Nowego Jorku, by zostać aktorem. U Stelli Adler i Lee Strasberg poznał "Metodę Stanisławskiego", nakazującą "przeżywanie roli".
Żył daleko od wielkiego świata - na wyspie koralowej Tetiaroa, na północ od Tahiti. Tył, opychając się ciastkami z kremem, i zmieniał żony. Miał problemy rodzinne: w 1990 r. jego syn Christian został skazany za zabicie przyjaciela swej siostry (spędził w więzieniu pięć lat), a w 1995 r. jego córka Cheyenne popełniła samobójstwo. Osiem lat temu powiedział zniechęcony: "Nienawidzę aktorstwa. Robiłem to tylko dla pieniędzy".