Felieton z cyklu "Z Rosji" o rosyjskich służbach specjalnych

O kulisach skazania czekistów w Katarze pisze rosyjski publicysta Andriej Sołdatow*

Dożywocie, które dał naszym czekistom sąd w Katarze, niespodzianką nie jest. W końcu Władimir Putin nie na darmo dzwonił do emira i przekonywał go, że nie należy skazywać ich na karę śmierci. Teraz zacznie się targ między naszymi krajami o przekazanie Rosji katarskich jeńców. Ale jakkolwiek zakończyłaby się ta historia, nie stanie się ona powodem do chwały naszych służb specjalnych.

Po tragedii na Dubrowce wszyscy zrozumieliśmy, że służby specjalne (konkretnie Federalna Służba Bezpieczeństwa) nie odpowiadają za to, że dochodzi i u nas do zamachów terrorystycznych. Władze zamiast wywalić na zbity pysk, awansowały i odznaczyły szefa FSB w Moskwie oraz szefa wydziału FSB do walki z terroryzmem.

I po tym nikogo już nie dziwi, że nikt nie odpowiada za śmierć Ahmada Kadyrowa oraz za rajd bojowników czeczeńskich na Inguszetię. W obu przypadkach odpowiedzialni zamiast dymisji doczekali się wizyty prezydenta, który publicznie udzielił im wsparcia.

Operacja likwidacji Selima Chana Jandarbijewa zakończyła się porażką. I nie ważne, czy aresztowani oficerowie rosyjscy rzeczywiście zabili byłego prezydenta zbuntowanej Czeczenii. Ważne jest to, ze żywy Jandarbijew mniej zaszkodził Rosji niż zamordowany. To, że zginął, kiedy w Katarze pojawili się nasi dwaj czekiści, jest bolesnym uderzeniem w reputację Rosji i za to powinien odpowiedzieć ten, kto planował tę operację. Zamiast tego słyszymy tylko biadolenia o tym, jak to fatalnie jest siedzieć w więzieniu katarskim.

Skandal jest głośny, więc poszukiwania winnych powinny być też publiczne. W krajach normalnych mają na to sposób, który pozwala uniknąć złamania tajemnicy państwowej - dymisję szefa resortu. I mamy nawet świeży przykład takiego postępowania - odejście dyrektora CIA George'a Teneta.

A u nas nie dzieje się nic takiego. Mamy natomiast zabawę w tajemnice. W efekcie nie wiemy nawet, gdzie służyli obaj oficerowie, w wywiadzie, wywiadzie wojskowym czy FSB.

A władze z jednej strony bożą się, ze nasi czekiści są niewinni, a z drugiej przywołują izraelskie doświadczenie likwidowania terrorystów za granicą i tym samym przyznają się do zabójstwa Jandarbijewa. Do tego zatrzymują jeszcze jako zakładników sportowców z Kataru i próbują ich wymienić na swoich oficerów.

Widać, że nasze władze próbują zatrzeć ślady i uniknąć odpowiedzialności. W efekcie nasze służby specjalne widzą, że nie odpowiadają nie tylko za to, że pozwalają terrorystom bezkarnie działać na naszym terytorium, ale i za niepowodzenia własnych operacji. A to prowadzi wprost do degradacji tych służb.

* Autor jest szefem internetowej agencji agentura.ru.