Przywrócona młodość Bonda

Już jako trzynastolatek przyszły superagent 007 lubił pokazywać się z pięknymi dziewczynami, rozwiązywał kryminalne zagadki, miał słabość do gadżetów, ale i dobre serce skrywane pod skorupą twardziela.

Do tej pory tego nie wiedzieliśmy, bo twórca postaci Jamesa Bonda - Ian Fleming - tylko napomykał o jego pacholęcych latach, pisząc na przykład o śmierci jego rodziców w narciarskiej kraksie. Teraz jego losy dopisuje 45-letni brytyjski aktor komediowy i scenarzysta Charlie Higson. W marcu przyszłego roku ma się ukazać pierwszy z dwóch tomów przedstawiających losy 13-letniego Jamesa.

Wydawca Puffin (dziecięce skrzydło Penguin Books) uzyskał zgodę na publikację od właścicieli praw autorskich do serii o dojrzałym Bondzie - Ian Fleming Publications. Na ich oficjalnej stronie siostrzenica twórcy Bonda Lucy Fleming zachwyca się nowym "przybranym ojcem" superagenta: "Charlie Higson doskonale uchwycił esencję dzieła mojego wuja, Iana Fleminga".

W pierwszym tomie dowiemy się, jak młody James przeżył śmierć rodziców, a następnie poddał się domowej edukacji ciotki Chariman i szkolnej w Eton. Głównym jednak tematem książki będzie wyprawa do szkockiego zamku, gdzie młodzi bogaci Amerykanie uczestniczą w tajemniczych doświadczeniach.

Wydawca nie chce powiedzieć, jaką zaliczkę dostał Higson (mówi, że to Top secret, skrzętnie chowany w łusce pocisku koło wybrzeża Norwegii), ale oba tomy o młodym Bondzie - zanim powstały - już są skazane na finansowy sukces. Upewnia o tym nie tylko niesłabnące powodzenie filmów i książek o Bondzie, ale też gigantyczny sukces przygód innego niepoddającego się prawom fizyki ucznia - Harry'ego Pottera.