Co ustaliła sejmowa komisja ds. służb specjalnych

Rząd nie zajmował się bezpieczeństwem państwa, ale kwestią wymiany jednego prezesa na innego. Tego rodzaju działania są w konflikcie z konstytucją - ocenia poseł PO Konstanty Miodowicz z komisji ds. służb specjalnych

Wczoraj po artykule w "Gazecie" w trybie pilnym zwołano posiedzenie komisji. Przed jej oblicze stawiali się kolejno politycy, którzy według byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka uczestniczyli w spotkaniu u premiera w lutym 2002 r. Właśnie wtedy według Kaczmarka omawiano kwestię odwołania prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego, by zablokować podpisanie wartego 14 mld dol. kontraktu na dostawy ropy.

Jeszcze przed posiedzeniem członek komisji Zbigniew Wassermann z PiS stwierdził, że jest przekonany, że działania przeciwko prezesowi Orlenu były bezprawne. Mówił, że już w 2003 r. chciał to wyjaśnić: - Jednak ze względu na opór marszałka Sejmu Marka Borowskiego komisja nie zrobiła tego.

Pierwszy przed komisją stawił się sam Kaczmarek. Po wyjściu z sali obrad w rozmowie z dziennikarzami podtrzymał wszystko, co wcześniej opowiedział "Gazecie". - "Gazeta" przedstawiła mi wywiad, który autoryzowałem - oświadczył. Kaczmarek podkreślał, że "nie wie, czy premier podjął decyzję w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego" i że tego w wywiadzie nie powiedział. Przyznał jednak, że na spotkaniu u premiera, w którym uczestniczył, rozmawiano o różnych możliwościach załatwienia sprawy prezesa Orlenu.

- Czy rozmawiano o użyciu służb specjalnych? - dopytywali się dziennikarze.

- Jeśli na spotkaniu jest szef UOP, to jest jakiś powód jego obecności - odpowiadał Kaczmarek.

Stwierdził też, że to niemożliwe, żeby premier był zaskoczony aresztowaniem Modrzejewskiego i dowiedział się o sprawie dopiero po zdarzeniu. - Nie przypuszczam, że tak było, chyba, że osoby podejmujące decyzję, podjęły ją na własne ryzyko. Ale ja przy tym nie byłem - mówił Kaczmarek.

Ze speckomisją spotkała się też była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik. - Spotkania w takim składzie, o jakim pisała "Gazeta", u premiera nie było - oświadczyła (w rozmowie z nami wyjaśniła, że nie było spotkania u premiera z prokuratorem krajowym Karolem Napierskim, ale było podobne spotkanie bez Napierskiego - tę wypowiedź zamieszczamy obok).

To, że spotkanie dotyczące Orlenu w gabinecie premiera jednak było, przyznał były szef UOP Zbigniew Siemiątkowski. Jednak jego zdaniem to, że nie uczestniczył w nim prokurator Napierski, dezawuuje twierdzenia Kaczmarka. - Jeśli nie było prokuratora Napierskiego, trudno byłoby poszukiwać na kogoś haka - tłumaczył.

- Są rozbieżności co do przebiegu narady u premiera - przyznał członek komisji Konstanty Miodowicz. Jednak sam fakt, że ono się odbyło, świadczy zdaniem Miodowicza o tym, że premier "aranżował czynności przestępcze". - Dokumenty prokuratury mówią jednak wyraźnie, że jej działania były inspirowane przez UOP - powiedział. Nie wyjaśnił, o jakie dokumenty chodzi.

Komisja chce przesłuchać funkcjonariuszy UOP i prokuratury prowadzących śledztwo przeciwko prezesowi Orlenu.