Afera z automatami do gier. Co wie detektyw Rutkowski ?

Mam dowody, że Jerzy Jaskiernia wziął kilka milionów dolarów za ustawę o grach losowych. Przekazałem je prokuraturze - mówił wczoraj dziennikarzom poseł i prywatny detektyw Krzysztof Rutkowski

Odmówił jednak ujawnienia jakichkolwiek szczegółów - poza jednym. Według Rutkowskiego były szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia miał w 2002 r. przebywać na koszt swego społecznego asystenta Macieja Skórki na wakacjach w Hiszpanii. - Mieszkał wraz z żoną w hotelu należącym do wspólnika Skórki w miejscowości Gandia. Ponieważ tam państwu Jaskierniom się nie spodobało, przeniesiono ich do miejscowego yachtklubu. Ich pobyt nie był nigdzie nie rejestrowany - opowiadał detektyw.

Rutkowski mówił też, że 24 lutego przekazał prokuraturze dowody świadczące o wzięciu przez Jaskiernię "kilku milionów dolarów łapówki". Nie chciał jednak powiedzieć, jakie to dowody. Nieoficjalnie wiadomo, że detektyw ma nagraną kasetę z zeznaniami świadka wszystkich tych wydarzeń. Jednak Rutkowski nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy prokuratura zna jego nazwisko i czy dostała kasetę.

Detektyw dodał, że władcy automatów skorumpowali także obecnego wysokiego funkcjonariusza resortu sprawiedliwości oraz oficera policji - kobietę. Ta ostatnia za pomoc w umorzeniu śledztwa miała dostać 100 tys. dolarów.

- Od kilku miesięcy jestem ofiarą bezprecedensowych ataków. Nigdy nikt mi łapówki nie proponował i nigdy jej nie wziąłem - powiedział "Gazecie" Jaskiernia. - Nie wiem, skąd pan poseł Rutkowski czerpie swoje informacje. W 2002 byłem w Hiszpanii służbowo, w Madrycie w związku w hiszpańską prezydencją w UE. Ale na pewno w 2002 r. nie byłem na żadnym wyjeździe sponsorowanym w Gandii - mówi Jaskiernia. A czy kiedykolwiek był Pan w Gandii? - pytaliśmy. - Trudno mi powiedzieć. To mała miejscowość - odparł poseł Sojuszu.