Spór o przyszłość PSL: Ludowcy ostrzą kosy

PSL stoi u progu rewolucji. Przeciwnicy obecnego kierownictwa partii chcą na kwietniowym kongresie wybrać nowego prezesa, który pchnie ludowców w stronę prawicy. Ich kandydatem jest wicemarszałek Sejmu Janusz Wojciechowski

- Jarosław Kalinowski pełnił funkcję szefa PSL przez sześć lat, to wystarczy - oświadczył niedawno Wojciechowski. Wicemarszałek zapowiedział, że na najbliższym kongresie partii będzie ubiegał się o funkcję prezesa przeciw Kalinowskiemu.

- Nie jestem tym specjalnie zdziwiony - powiedział Kalinowski w rozmowie z "Gazetą". - Jestem gotowy spierać się o przyszłość PSL, bo wierzę, że mam rację.

Przeciwnicy Kalinowskiego twierdzą, że szef partii od lat zwalcza prawicową opozycję wewnętrzną. Ponoć z tego powodu dwóch polityków - Bogdan Pęk i Janusz Dobrosz - przeszło z PSL do LPR. Jednak ludzie z otoczenia Kalinowskiego mówią, że spór dotyczy dwóch innych zasadniczych kwestii - integracji z UE i gotowości ludowców do współpracy z Samoobroną.

- Wstąpienie Polski do Unii było i jest dla mnie sprawą kluczową - tłumaczy Kalinowski. - Niektórzy członkowie PSL podchodzili do integracji z dystansem lub wręcz niechęcią. Ja twierdziłem natomiast, że w rządzie będę miał wpływ na negocjacje, i starałem się zrobić wszystko, by polskie rolnictwo uzyskało najlepsze z możliwych warunków. To się udało w Kopenhadze. W sprawie integracji warto było rozmawiać ze wszystkimi siłami, w których słychać było głos rozsądku. Natomiast współpraca z Samoobroną jest dla mnie niemożliwa.

Główni oponenci Kalinowskiego, np. szef lubelskiego Stronnictwa Zdzisław Podkański albo Stanisław Kalemba, prezes PSL w Wielkopolsce, to przeciwnicy integracji, którzy nieraz wykonywali gesty sympatii w stronę Andrzeja Leppera.

Według Kalemby PSL musi być bardziej wyraziste, zdecydowane, twarde i nie może dać się wykiwać Unii Europejskiej. A nadzieję na to ma dać Janusz Wojciechowski. O Wojciechowskim ciepło mówi także Zdzisław Podkański, symbol narodowego skrzydła Stronnictwa. Sam wicemarszałek podkreśla, że wartości narodowe są w jego programie ważne, ale chce połączyć różne nurty w partii.

Zdecydowany przeciwnik Kalinowskiego, a jednocześnie zwolennik integracji europejskiej Janusz Piechociński także poprze Wojciechowskiego. - Największym błędem prezesa była zgoda na koalicję z SLD-UP i wejście do rządu - uważa. - Jak wyjść obronną ręką z sytuacji, gdy bardzo słabe PSL chce współrządzić z silnym Sojuszem, który w dodatku ma cichą parlamentarną umowę o współpracy w Sejmie z Samoobroną? Miller szczuł nas Lepperem, gdy staraliśmy się przeforsować cokolwiek z naszego programu. To się bardzo odbiło na naszym poparciu. Za wejście do koalicji wciąż płacimy, a wyjście z niej w zasadzie niewiele zmieniło. Zmarnowaliśmy tych kilka miesięcy.

Zdecydowanie nie zgadza się z tym Kalinowski. - Przedstawiliśmy projekt "Nowa Polska", kompleksową propozycję naprawy państwa - mówi z dumą.

Program nie ma specjalnych szans na realizację w obecnym Sejmie, ale na sprzeciw natrafił też we własnej partii. - Dla niektórych kolegów ten program jest zbyt liberalny - przyznaje Marek Sawicki, szef PSL na Mazowszu. - Niektórzy w PSL chcą stać w miejscu - dodaje Jan Bury, który niedawno obronił pozycję szefa PSL na Podkarpaciu.

I zwolennicy, i przeciwnicy Kalinowskiego od dłuższego czasu skrzętnie liczą "szable". Według opozycjonistów Kalinowski coraz częściej liczy się z przegraną, dlatego wykonuje przyjazne gesty w stronę Pałacu Prezydenckiego. Ewentualna "lista wyborcza" Aleksandra Kwaśniewskiego mogłaby być azylem dla Kalinowskiego, gdyby PSL przejęli jego konkurenci.

- Jarek już raz przejechał się na swych prezydenckich sympatiach - mówi jeden z posłów PSL. - Gdy wychodziliśmy z koalicji, w naszym klubie szeptano, że szef umówił się z Kwaśniewskim, że ten wypowie Millerowi wojnę. Jeśli taka umowa rzeczywiście była, to prezydent się z niej nie wywiązał.

Zwolennicy jak dotąd robią wrażenie spokojnych. Ostatnia próba obalenia Kalinowskiego na radzie naczelnej partii przyniosła opozycjonistom druzgoczącą klęskę. Kalinowskiego poparło 76 członków przy zaledwie 14 przeciwnych.

Choć statut partii daje możliwość zmiany władz 100-osobowej radzie naczelnej, to głównym organem weryfikującym prezesa jest kongres. Trudno przewidzieć, jak tam rozłożą się siły.