W wywiadzie nadanym w amerykańskiej telewizji sekretarz stanu USA Colin Powell zapowiedział, że "Waszyngton przeanalizuje swe stosunki z Paryżem". Powell nie chciał jednak powiedzieć, co taka analiza miałaby za sobą pociągnąć.
Francja najgłośniej ze wszystkich członków Rady Bezpieczeństwa ONZ sprzeciwiała się wojnie w Iraku. To właśnie francuska zapowiedź użycia weta w Radzie spowodowała, że Amerykanie wycofali projekt rezolucji popierającej wojnę i rozpoczęli inwazję na Irak bez zgody Rady.
Stosunki Francji i USA poważnie ucierpiały. Eksporterzy francuskiego wina i serów narzekają, iż ich handel z USA został zachwiany z powodu bojkotu francuskich towarów w wielu amerykańskich miastach. Na znak protestu z tysięcy restauracji w USA zniknęły nie tylko francuskie dania i wina, ale nawet francuskie nazwy.
Tuż przed nadaniem wywiadu Powella pragnący zachować anonimowość urzędnik Białego Domu powiedział reporterom, że rozważane są różne możliwość "odwetu na Francuzach". Mówi się m.in. o przeniesieniu części wewnętrznych debat NATO z najważniejszego ciała Sojuszu - Rady Północnoatlantyckiej - do Komitetu Planowania Obronnego, ciała, w którym zasiadają wszyscy członkowie NATO z wyjątkiem właśnie Francji. Taki krok spowodowałby, iż Paryż straciłby wpływ na przyszłość Sojuszu.
Wielu ekspertów w USA i w Europie uważa, że prezydent Francji Jacques Chirac posunął się zbyt daleko w swej antyamerykańskiej retoryce i działaniach. Paryż jak się wydaje zgadza się z tą oceną, francuska dyplomacja próbuje bowiem teraz gwałtownie ocieplić stosunki z Waszyngtonem.
Francuzi niespodziewanie zrezygnowali we wtorek z blokowania w Radzie Bezpieczeństwa amerykańskiego projektu zniesienia sankcji ONZ wobec Iraku. Do tej pory Paryż i Moskwa wspólnie twierdziły, że sankcje będzie można znieść dopiero wówczas, gdy ONZ-owscy inspektorzy oficjalnie potwierdzą, iż w Iraku nie ma już broni masowego rażenia.
Zdaniem Waszyngtonu takie podejście straciło rację bytu wraz z upadkiem reżimu Saddama Husajna. Biały Dom uważa, że dziś sankcje jedynie utrudniają odbudowę Iraku ze zniszczeń wojennych.
Dyplomata z jednego z krajów NATO powiedział wczoraj "Gazecie", że " dla Rosji i Francji groźba utrzymania sankcji była jedyną formą nacisku na Waszyngton by dobrać się do lukratywnego rynku zamówień na odbudowę Iraku". Moskwa i Paryż obawiają się także, że nowy iracki rząd może odmówić spłaty pochodzących jeszcze z lat 70. i 80. kredytów.
- Być może Paryż porozumiał się z Waszyngtonem w tej sprawie i groźba weta nie jest dłużej Chiracowi potrzebna - uważa nasz informator. - Tak czy inaczej Rosja została teraz sama i blokowanie przez nią zniesienia sankcji będzie teraz o wiele trudniejsze.
Rada Bezpieczeństwa, na razie za zamkniętymi drzwiami, debatuje nad zniesienie sankcji oraz nad powrotem inspektorów ONZ do Iraku. O ile to pierwsze jest bardzo prawdopodobne już w najbliższym czasie, o tyle wznowienie misji ONZ wydaje się na razie niemożliwe. Amerykanie uważają bowiem, że ich wojskowi powinni sami prowadzić poszukiwania w Iraku broni chemicznej, biologicznej i nuklearnej.