Minister kultury przed komisją śledczą: Byłem za kompromisem

- Byłem przeciw zapisowi o koncentracji i Jakubowska się ze mną zgadzała - mówił minister kultury Waldemar Dąbrowski. - Przed komisją zeznała, że jest nadal zwolenniczką tego zapisu - protestował Ziobro. - Cieszę się, że to nie od niej zależało - odparł minister

Zeznający w środę przed komisją śledczą minister kultury Waldemar Dąbrowski przypomniał, że swój urząd objął 6 lipca 2002 r. Kilka dni później nowy minister spotkał się z premierem, który przekazał sugestię, że należy dążyć do kompromisu w sprawie ustawy medialnej. - Było to jak najbardziej zgodne z moim poglądem w tej sprawie - mówił Dąbrowski. Był przekonany - jak zapewnił komisję - że przepisy antykoncentracyjne są złe i że nie można blokować rozwoju mediów prywatnych. - W Polsce mogą one wydawać się silne, ale na tle europejskim są słabe i trzeba je wzmocnić przed walką o rynek w chwili integracji Polski z UE.

Dąbrowski został wezwany przez komisję, ponieważ 22 lipca uczestniczył w spotkaniu z Adamem Michnikiem, Heleną Łuczywo, Aleksandrą Jakubowską i ministrem Lechem Nikolskim w gabinecie premiera. Było to spotkanie tuż po słynnej konfrontacji u premiera z udziałem Lwa Rywina i Adama Michnika. Na to spotkanie minister umówił się z premierem w południe, bo chciał przedstawić mu swój odrębny od Jakubowskiej punkt widzenia w sprawie tantiem autorskich, które też miała uregulować ustawa o RTV.

Dąbrowski - podobnie jak inni świadkowie - stwierdził, że w czasie tego drugiego spotkania nie wspomniano słowem o Rywinie i konfrontacji. - Zostałem zaproszony do premiera na godz. 19.45, chciałem porozmawiać o sprawie praw autorskich. Okazało się, że jest tam także Helena Łuczywo i Adam Michnik - zeznał minister.

Według jego relacji Michnik zapytał Łuczywo, czy jest zadowolona z treści autopoprawki rządowej do projektu ustawy medialnej. - Helena Łuczywo surowym tonem odpowiedziała, że nie umie powiedzieć, bo dostała ten tekst parę minut wcześniej - relacjonował minister. - Mimo tego dystansu Łuczywo generalnie spotkanie było dla mnie zadowalające. Uważałem je nawet za sukces, bo ja od początku sądziłem, że potrzebny jest kompromis - mówił Dąbrowski.

Dodał, że wcześniej spotykał się w sprawie ustawy medialnej z Janem Wejchertem (ITI) i Zbigniewem Benbenkiem (ZPR), którzy obawiali się, że nowe przepisy za bardzo wzmocnią media publiczne. Dzwonił też Adam Michnik, który prosił o spotkanie z przedstawicielami Agory. Dlatego minister zadzwonił do Wandy Rapaczyńskiej i spotkał się z nią. - Nie wchodziliśmy w szczegóły ustawy, oboje wyraziliśmy wolę dojścia do kompromisu w tej sprawie - stwierdził Dąbrowski.

Szef komisji śledczej Tomasz Nałęcz pytał, od kiedy świadek znał Lwa Rywina. - Od kilkudziesięciu lat - padła odpowiedź. - W drugiej połowie lat 80. Lew Rywin zadzwonił do mnie, gdy był gospodarzem przyjazdu do Polski dwojga bardzo popularnych gwiazd z serialu "Niewolnica Isaura". Zaprosiliśmy Isaurę i Leoncia na spektakl teatralny. Isaura była zachwycona, Leoncio - znudzony - zeznał minister kultury, wówczas dyrektor teatru Studio.

W pierwszej połowie lat 90. Dąbrowski utrzymywał żywe kontakty z Rywinem, który "bardzo pięknie wpisał się w polski pejzaż filmowy".

Nałęcz był ciekawy, czy Rywin kontaktował się z ministrem kultury w sprawie ustawy. Dowiedziawszy się, że nie, szef komisji śledczej zdziwił się: - Lew Rywin mówi, że był w gąszczu spraw związanych z ustawą, i nawet nie próbuje rozmawiać z ministrem odpowiedzialnym za te sprawy? Rozumiem, że gdyby Rywin poprosił o takie spotkanie, toby się Pan na nie zgodził?

- Oczywiście - powiedział minister.

Pytany o spotkanie w Ministerstwie Kultury z nadawcami prywatnymi 11 lipca Dąbrowski zapewnił, że - wbrew temu, co mówił prezes TVP Robert Kwiatkowski - lista zaproszonych gości nie była konsultowana z szefami Agory. Ustalał ją odpowiedni dyrektor departamentu. - Nie wiem, jak doszło do tego, że w pierwszej chwili nie zaproszono na to spotkanie Kwiatkowskiego - powiedział.

Dąbrowski zapewnił, że nikt nie musiał namawiać go, by zaprosić Lwa Rywina. - Przecież był on szefem rady nadzorczej Canal Plus. To naturalne, że został zaproszony - wyjaśnił.

Minister kultury nie rozmawiał o ustawie z Lechem Nikolskim (szefem gabinetu politycznego premiera), nie rozmawiał też z nim o aferze Rywina, o której dowiedział się z plotek wtedy, gdy miała miejsce premiera "Pianisty". - W środowisku filmowym wszyscy o tym mówili. Ale ja w tym środowisku usłyszałem już tyle plotek, że zachowuję do tego typu informacji pewien dystans - mówił minister, odpowiadając na pytanie, jak to możliwe, że nie zainteresował się aferą Rywina.

Dąbrowski nie rozmawiał na ten temat ani z sekretarzem KRRiTV Włodzimierzem Czarzastym, ani z poszczególnymi ministrami. O plotkach na temat afery Rywina nie zamienił też słowa z minister Jakubowską czy z prezydentem Kwaśniewskim.

Wspomniał, że raz zapytał o to premiera, który "mówił o tej sprawie w kategoriach szaleństwa". - Rozmawiając z premierem, miałem poczucie, że potwierdza on fakty podane przez "Gazetę Wyborczą". Wyniosłem też wrażenie, że rozmawiam z człowiekiem skrzywdzonym - zeznał.

Poseł Ziobro żądał od Dąbrowskiego "nie wrażeń, ale cytatów". Minister nie pamiętał jednak, jakich słów używał premier. Ziobro wyraził opinię, że minister po prostu "nie chce się podzielić z komisją szczegółami".

Minister Dąbrowski powiedział, że wraz z Jakubowską ustalił, że w projekcie ustawy - zgodnie z sugestiami prywatnych nadawców - próg koncentracji zostanie podwyższony z 20 do 30 proc. udziału w rynku dzienników ogólnopolskich. - Minister Jakubowska przyjęła moją argumentację o potrzebie przesunięcia tego progu - stwierdził.

Poseł PiS przypomniał wtedy, że Aleksandra Jakubowska zeznała, iż gdyby decyzja w tej sprawie należała do niej, to nie zgodziłaby się na podwyższenie progu. - Cieszę się, że to nie zależało wyłącznie od pani Jakubowskiej, bo uważam, że ten próg 30 proc. nie wywołuje konfliktów - powiedział minister Dąbrowski.

- Próg koncentracji był interpretowany przez środowisko Agory, ale nie tylko, generalnie przez media prywatne, jako ograniczenie przestrzeni, szans - tłumaczył minister. - Mówiono, upraszczając rzecz, o zakupie Polsatu. Ale ja nigdy nie słyszałem w rozmowach, które prowadziłem, takiej jednoznacznej deklaracji w tej sprawie. Nie tyle o to chodziło, ale o to, żeby Agora nie była tą jedyną wykluczoną w obrębie tej ustawy organizacją medialną.

Dąbrowski dodał, że swój pogląd na to, że ten próg powinien wynosić 30 proc., przedstawił premierowi już wcześniej, zaraz po objęciu urzędu ministra kultury.

Jan Rokita (PO) ujawnił, że z billingów wynika, iż ktoś z Ministerstwa Kultury dzwonił do firmy Rywina 1 sierpnia 2002 roku.

- Nie miałem w tym czasie kontaktu z Lwem Rywinem. Byłem wtedy na urlopie; nie wiedziałem o tym - odparł Dąbrowski. Według niego do Rywina mógł dzwonić pracownik resortu w sprawie trwających wówczas prac nad ustawą o kinematografii, w której Rywin był kompetentny.

Rokita pytał też o częste kontakty w 2002 r. zakładu gospodarczego Ministerstwa Kultury z Heritage Films.

- Jestem tym zaskoczony - odpowiedział minister. Zapowiedział, że to wyjaśni i poinformuje komisję.

Zadając Dąbrowskiemu pytania, Rokita starał się wykazać, że w sprawie ustawy o RTV szef resortu kultury był jedynie figurantem.

* W 2002 r. w ogóle nie rozmawiał z Aleksandrą Jakubowską - swoją ówczesną podwładną - o sprawie Rywina. - To był mój błąd - przyznał minister.

* Choć Dąbrowski różnił się zasadniczo z Jakubowską w ocenie projektu ustawy, nadal to ona pilotowała projekt.

* O sprawie Rywina nie rozmawiał także z następcą Jakubowskiej wiceministrem kultury Rafałem Skąpskim, który przejął po niej pilotowanie ustawy o RTV.

Rokita: - Czy wiedział Pan, że ma on kontakty z Rywinem? Dąbrowski: - Wiedziałem, ale to go nie dyskwalifikuje.

* Dąbrowski nie wiedział, że w 2002 r. Leszek Miller powierzył szefowi swego gabinetu politycznego Lechowi Nikolskiemu sprawę nadzorowania negocjacji z Agorą co do kompromisu ws. ustawy o RTV. - Teraz się o tym dowiaduję - zapewnił.

- Czy premier nie ma do Pana zaufania? - zapytał w końcu Rokita.

Dąbrowski: - Nie chcę tego tak interpretować. Jeśli rodzą się problemy polityczne, zaangażowanie szefa gabinetu politycznego jest naturalne.

Minister kultury nie potrafił właściwie niczego powiedzieć na temat wypowiedzi ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego o rządowym "celu nr 4" [wzmocnienia mediów publicznych- red.] w sprawie nowelizacji ustawy o RTV na posiedzeniu rządu 23 lipca.

- Naprawdę tej wypowiedzi nie pamiętam - mówił.

Według zeznań Dąbrowskiego po 23 lipca nikt z osób związanych z Agorą nie rozmawiał z nim na temat autopoprawki. Dodał, że również nie rozmawiał z nim żaden z dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w ramach prowadzonego śledztwa dziennikarskiego.

Stanisław Rydzoń (SLD) pytał Dąbrowskiego, który przed objęciem funkcji ministra kultury był szefem Komitetu Kinematografii, czy były problemy z rozliczaniem budżetu jakiegoś filmu przez firmę Lwa Rywina.

- Nigdy nie miałem żadnych informacji o nieprawidłowościach związanych z funkcjonowaniem firmy Heritage Films - odpowiedział minister.

Rydzoń: - Michnik powiedział przed komisją, że Heritage Films to pralnia pieniędzy. Co pan na to?

- Dla mnie Heritage Films to jest bardzo dobra firma producencka.