Wszystkie siły na wyjaśnienie - rozmowa z Renatą Beger z Samoobrony

Ewa Milewicz: Cieszy się Pani?

Renata Beger, Samoobrona: Czuję ciężar odpowiedzialności, który spocznie na mnie, jeśli Sejm zaakceptuje moją kandydaturę. Chcę wszystkie swoje siły i czas przeznaczyć na to, by choć zbliżyć się do wyjaśnienia sprawy.

Pani poprzednik w komisji śledczej Piotr Smolana zawiadomił prokuraturę, że to Adam Michnik, zarząd Agory i jakiś ośrodek władzy, "któremu w niedługim czasie kończy się kadencja, dopuścił się politycznej prowokacji". Czy Pani też tak uważa?

- Nie chcę się w tej sprawie wypowiadać. Słuchałam telewizyjnych relacji z komisji, ale mam tylko cząstkową wiedzę. Chcę w ciągu dwóch nocy zapoznać się z całością stenogramów i na sobotę rano będę gotowa. Z mego powodu komisja śledcza nie będzie opóźniała swych prac.

Poseł Smolana, choć jeszcze nie przesłuchano wszystkich osób, wie, kto jest winny. Nie przekazał tego Pani?

- Znam pogląd posła Smolany, ale sprawę znam dość powierzchownie. Daleka jestem jednak od osądzania kolegi Smolany, bo zawiadomienie o przestępstwie Adama Michnika złożył zgodnie ze swoim sumieniem.

Nie za wcześnie osądził?

- Każdy ma swój tok rozumowania. Nie wiem, czy ja bym się zdecydowała już na jakiś osąd.

Czy Pani, zgadzając się być kandydatem do komisji, zagwarantowała sobie prawo do podejmowania samodzielnych decyzji, niezależnych od swego klubu?

- Moi koledzy i przewodniczący Andrzej Lepper wiedzą, że ja mam nietypową osobowość.

Jaką?

- Już jako dziecko byłam niesforna. Wyróżniałam się wśród piątki rodzeństwa - byłam krnąbrna i nieposłuszna. Tak samo zachowuję się w życiu dorosłym. Kiedy umarła moja mamusia, a tato został sam, od razu zdecydowałam, jak tato ma spędzić życie. Że najlepiej się będzie czuł w swoim domu. Powiedziałam, że jak sobie sam nie będzie radził, wtedy zamieszka ze mną. I tak się stało, jak postanowiłam.

Czy Pani postąpiła kiedyś wbrew przewodniczącemu Lepperowi?

- Niejeden raz. Nieraz z panem przewodniczącym dyskutowałam. U nas nie ma dyktatury. Każdy może się wypowiedzieć. Przewodniczący każdego wysłucha. Gdyby było inaczej, to bym z nim dziesięć lat nie wytrzymała. Mam trudny charakter. Gdyby pani porozmawiała z moim mężem, on by zaświadczył.

Chętnie. A co Pani zrobi, jak przewodniczący powie: "Renata, głosuj w komisji, tak jak ci mówię", a Pani będzie innego zdania?

- Będę go przekonywała tak długo, aż przekonam. Bo przecież to mój palec, moja ręka.