Śledztwo ws. podejrzanego o pedofilię zakonnika prokuratorzy prowadzą od maja. Ze względu na delikatny charakter tej sprawy, dopiero teraz zdecydowano się na ujawnienie niektórych jej szczegółów.
Jak informuje RMF FM, Hubert S. odprawiał msze w kaplicy we wrocławskim szpitalu, a w wolnym czasie odwiedzał chorych przebywających w placówce. Właśnie tam poznał jedną ze swoich ofiar - wychowanka domu dziecka, który przebywał w szpitalu na rehabilitacji. Kiedy chłopiec wyszedł, zakonnik zaczął go odwiedzać. W domu dziecka poznał kolejnych nieletnich. Duchowny długo zdobywał zaufanie dzieci, wystąpił nawet o zgodę do sądu na zabranie ich na wakacje.
Po kilku miesiącach, opiekunowie zaniepokoili się jednak charakterem wizyt zakonnika. Mimo że wychowankowie nie skarżyli się na zachowanie Huberta S., wychowawcy powiadomili o sprawie policję i prokuraturę.
Po zbadaniu sprawy i przesłuchaniu chłopców w obecności psychologa, prokuratorzy zdecydowali się postawić duchownemu dwa zarzuty: dopuszczenia się innej czynności seksualnej wobec jednego z chłopców i składania propozycji seksualnej za pomocą SMS-ów wobec drugiego - ustaliło RMF FM.
Hubert S. przebywa obecnie w areszcie. Biegli sprawdzają teraz jego komputery, laptopy i telefony komórkowe. Chcą sprawdzić, czy są w nich materiały o charakterze pedofilskim i czy dwaj chłopcy z domu dziecka byli jedynymi ofiarami zakonnika.