Amnesty International: izraelscy osadnicy są bezkarni

Nahum Korman, osadnik żydowski, który w 1996 r. zabił palestyńskie dziecko, wykpił się w okręgowym sądzie jerozolimskim sześcioma miesiącami prac społecznych na rzecz swego osiedla oraz grzywną. Ojciec zabitego określił wyrok krótko: ?licencja na zabijanie?

Amnesty International: izraelscy osadnicy są bezkarni

Nahum Korman, osadnik żydowski, który w 1996 r. zabił palestyńskie dziecko, wykpił się w okręgowym sądzie jerozolimskim sześcioma miesiącami prac społecznych na rzecz swego osiedla oraz grzywną. Ojciec zabitego określił wyrok krótko: "licencja na zabijanie"

Korman dostał też karę sześciu miesięcy więzienia, ale natychmiast po decyzji sądu wyszedł wolny do domu, bo karę odsiedział już w śledztwie. - To jasny sygnał dla osadników, że życie Palestyńczyka jest niewiele warte. Mogą bezkarnie zabijać Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu Jordanu - powiedział "Gazecie" Tomer Feffer, rzecznik izraelskiej organizacji obrony praw człowieka B'Tselem. Jego zdaniem wydany 21 stycznia wyrok był "groteskowy".

W 1996 r. Nahum Korman, szef ochrony w jednym z żydowskich osiedli w pobliżu Betlejem, zajrzał do arabskiej wioski, gdyż doniesiono mu, że miejscowi chłopcy obrzucają kamieniami izraelskie samochody. Kuzyn chłopca opowiedział policji, że osadnik wszedł do jednego z palestyńskich domów, sprawdził, że nikogo w nim nie ma, i odwróciwszy się, złapał 11-letniego Hilmi Shushiego i kopnął go w głowę. Miał na sobie wojskowe buty... Hilmi upadł na ziemię i stracił przytomność. Wtedy kopnął chłopca w kark, a potem walnął go w głowę lufą pistoletu. Odwieziony do szpitala z urazem głowy i kręgosłupa 11-latek zmarł następnego dnia.

W śledztwie Korman najpierw twierdził, że chłopiec zemdlał, potem zmienił zeznania, że uciekając, dziecko przewróciło się i upadło na kamień albo na ułamek metalu. Izraelski sąd oddalił wniosek adwokata, by powołać kuzyna ofiary na świadka oskarżenia. Opierając się wyłącznie na wersji oskarżonego, sąd I instancji uniewinnił go. Ojciec dziecka zaskarżył wyrok do izraelskiego sądu najwyższego, który dopuścił opinię krajowego lekarza medycyny sądowej, że śmiertelny uraz głowy musiał pochodzić od ciosu i nie był wynikiem upadku czy zasłabnięcia. Niemniej i sąd najwyższy znalazł dla Kormana okoliczności łagodzące: skoro osadnik nie uciekł z miejsca zbrodni i usiłował ratować chłopca, zabójstwo było nieumyślne. Na opinię sądu najwyższego powołał się sąd okręgowy w Jerozolimie, do którego sprawa została odesłana do ponownego rozpatrzenia, skazując Kormana za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka.

Ten sam sąd potraktował zupełnie inaczej inną sprawę, która tego samego dnia, 21 stycznia, stanęła na wokandzie. Su'ad Hilmi Ghazal, 15-letnia Palestynka z wioski Sebastia koło Nablusu, odpowiadała za zranienie w 1998 r. osadnika nożem. Została skazana na sześć i pół roku więzienia. W wypadku Su'ad sąd nie dopatrzył się żadnych okoliczności łagodzących. Przez pierwsze dwa tygodnie śledztwa Su'ad trzymana była w całkowitym odosobnieniu, nie miała prawa do adwokata, nie zezwolono jej też na widzenia z rodziną.

- Nie da się tego nazwać inaczej jak dyskryminacją - mówi Feffer. Organizacja B'Tselem twierdzi, że przypadków łamania praw człowieka wobec Palestyńczyków na terenach Autonomii i Izraela są dziesiątki. Wielokrotnie policja nie zadaje sobie nawet trudu, by wszcząć śledztwo. Niezwykle rzadko sprawca Izraelczyk staje przed sądem, a jeśli już, to z reguły zostaje uniewinniony lub skazany na łagodną karę. Palestyńczykowi nie pomoże w dochodzeniu sprawiedliwości nawet świetny prawnik, jeśli jego rodzinę w ogóle na takiego stać. Nawet, gdy sporadycznie dochodziło do poważniejszych wyroków wobec Izraelczyków, interweniował prezydent i korzystał z prawa łaski.

Maria Kruczkowska