77-letni Charles Manson ma na swoim koncie poważne przestępstwa, ale od lat nie ustaje w walce o wyjście na wolność. O przedterminowe zwolnienie ubiegał się już 12 razy. Za każdym razem jego wniosek odrzucano, uzasadniając to faktem, że były przywódca morderczej sekty, stanowi poważne zagrożenie dla społeczeństwa.
Morderca nie pojawił się na wczorajszym przesłuchaniu, podczas którego odczytano oświadczenie, które złożył badającemu go psychiatrze: "Jestem wyjątkowy. Nie jestem zwykłym więźniem. Doprowadziłem pięć osób do grobu. Spędziłem w więzieniu większość mojego życia. Jestem niebezpiecznym człowiekiem" - miał napisać.
Charles Manson do tej pory uznawany jest za jednego z najniebezpieczniejszych przestępców w Ameryce. Psychopata przez 23 godziny na dobę przebywa w specjalnie strzeżonej celi. Poza nią, porusza się tylko zakuty w kajdanki.
Charles Manson pod koniec lat 60. założył sektę "Rodzina". Kilkoro jej członków, na jego polecenie, dokonało w 1969 roku jednej z najgłośniejszych zbrodni Ameryki. Zamordowana zastała wtedy, będąca w ósmym miesiącu ciąży, żona Romana Polańskiego, Sharon Tate, trójka przebywających w jej domu gości oraz kolega dozorcy. Następnego dnia Manson sam wziął udział w zamordowaniu małżeństwa Leno i Rosemary LaBianca w miejscowości Los Feliz w pobliżu Los Angeles.
Szacuje się, że z rąk członków sekty mogło zginąć łącznie nawet 40 osób. Większości morderstw nigdy nie udało się jednak udowodnić.
W kwietniu 1971 roku, Manson oraz jego wspólnicy zostali skazani na karę śmierci, którą później zamieniono na dożywocie. Jak twierdzą prokuratorzy, przywódca sekty ani razu od tamtego czasu nie wyraził skruchy za to, co zrobił.
Przyszli w nocy, zabili wszystkich - historia morderstwa w domu Polańskiego >>