- Przyszłyśmy do galerii, bo na zewnątrz jest nieludzka pogoda - przyznają dwie młode matki, które spacerowały po jednej z gdańskich galerii handlowych. - Tu jest ciepło. Poza godzinami szczytu całkiem spokojnie. Dzieciaki mogą się wyhasać. Nie, nie planujemy zakupów, traktujemy to jak typowy spacer - dodają.
Na podwórku nie ma dzieci. Place zabaw są zamrożone i zasypane śniegiem. Wszyscy siedzą w domu, chodzą do przedszkola albo przychodzą do galerii - wzrusza ramionami starsza pani. - Mam iść do parku na ten mróz i wiatr? Żeby mi się wnuczka rozchorowała? - pyta retorycznie.
- Właśnie w ten sposób może szybciej zachorować - kręci głową pediatra Katarzyna Borzycka. - W dzisiejszych czasach nie unikniemy tej formy spędzania czasu, ale spacer po galerii nie może zastąpić wychodzenia na dwór. Dziecko musi wychodzić na zewnątrz, biegać, musi oddychać świeżym powietrzem. To powoduje, że jego odporność jest lepsza - tłumaczy lekarka.
Siedzenie w domu całymi dniami i tygodniami szybciej zakończy się chorobą niż spacer na mrozie. Infekcją mogą poczęstować dziecko nie tylko goście, którzy nas odwiedzają lekko podziębieni. Bakterie i wirusy, które się doskonale w domu rozwijają, przynoszą też z zewnątrz rodzice.
Lepiej dziecko odpowiednio ubrać, posmarować tłustym kremem i wyjść na spacer. Jeśli się odpowiednio przygotujemy, to żadna pogoda nie będzie straszna.
Lekarze dodają, że jeśli ktoś jednak wychodzi na spacery do galerii albo idzie z dziećmi na zakupy powinien zapamiętać, że mróz został na zewnętrz. Kurtki, czapki, szaliki i rękawiczki to nie są ubrania odpowiednie na spacer po centrum handlowym. Przegrzanie może być groźniejsze dla zdrowia niż zmarznięcie.