Kim Dzong Il odwiedził giełdę w Szanghaju

Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Il, ostatniej w Azji twierdzy ortodoksyjnego komunizmu, odwiedził Szanghaju giełdę, gniazdo neokapitalistycznej gospodarki chińskiej. Zrobił to incognito

Kim Dzong Il odwiedził giełdę w Szanghaju

Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Il, ostatniej w Azji twierdzy ortodoksyjnego komunizmu, odwiedził Szanghaju giełdę, gniazdo neokapitalistycznej gospodarki chińskiej. Zrobił to incognito

Kim Dzong Il pojawił się w czwartek na szanghajskiej giełdzie. Ubrany w elegancki dwurzędowy garnitur wszedł na chwilę niezauważony przez maklerów, niczym w czapce-niewidce. Ochroniarz giełdy wiedział tylko, że w gmachu przebywa ktoś ważny, ale był przekonany, że chodzi o włoskiego premiera Giuliano Amato. - "Uśmiechał się, wyglądał na całkiem inteligentnego człowieka, ale o nic nas nie pytał" - powiedział potem przedstawiciel giełdy.

Oficjalnie Kima w Chinach nie ma. Na pytania zachodnich dziennikarzy żołnierzy straży granicznej, portierzy w hotelach czy dyrekcja opery w Szanghaju, gdzie spędził środowy wieczór, odmawiają odpowiedzi, zasłaniając się "tajemnicą państwową". Rządowy pociąg-widmo z Phenianu przejechał granicę nocą z niedzieli na poniedziałek. Przechodniom w Pekinie i Szanghaju miga co pewien czas kawalkada 35 limuzyn z zaciemnionymi szybami z północnokoreańskimi dygnitarzami i ochroną. O tym, że "Ukochany Przywódca" bawił na giełdzie, nie mają szans się dowiedzieć jego współobywatele. W Phenianie media milczą o wizycie.

To już drugi raz w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy, jak Kim Dzong Il udaje się do chińskiego Wielkiego Brata. Zdaniem komentatorów każda taka wizyta zapowiada duże zmiany. Po pierwszej doszło do pierwszego spotkania przywódcy z Phenianu z jego odpowiednikiem południowokoreańskim prezydentem Kim De Dzungiem. Druga może zapowiadać otwarcie gospodarcze w Korei Północnej. Świadczy o tym program wizyty Kima przebiegającej pod znakiem chińskiego cudu gospodarczego. Od przyjazdu do Pekinu przywódca państwa, który od dziesięciu lat broni czystości doktryny kosztem życia setek tysięcy obywateli, obejrzał już stołeczne centrum komputerowe, imponujące szanghajskie centrum finansowe w Pudongu i supernowoczesną japońską fabrykę półprzewodników, gdzie rozmawiał z menedżerami. W czwartek w towarzystwie premiera Zhu Rongjia, który twardo pcha Chiny ku transformacji rynkowej, oglądał kwitnącą specjalną strefę gospodarczą w Shenzhen. Jadąc pociągiem, wysłucha zapewne zachęt, by otworzyć północnokoreańską gospodarkę, która w efekcie półwiekowej izolacji utkwiła w epoce kamiennej komunizmu: wpuścić inwestorów, zachowując kontrolę polityczną. Szanghaj ma być przykładem, jak to się robi w Chinach. Kim Dzong Il będzie mógł porównać obecny Szanghaj z miastem, jakie obejrzał w 1983 r, w czasie swej pierwszej wizyty w Chinach. Już wtedy Kim potępił Chińczyków jako rewizjonistów.

Jednak po rozpadzie bloku radzieckiego Korea Północna przeżyła dziesięć lat straszliwej recesji i nieurodzaju, który według niektórych specjalistów pochłonął do 2 mln istnień ludzkich. Z Phenianu docierają niekiedy informacje o prowadzonych w wąskich kręgach rządowych dyskusji o "chińskiej drodze do socjalizmu". 1 stycznia organ partii północnokoreańskiej "Rodon Shinmum" zamieścił wezwanie do "podjęcia forsownej kampanii w celu przekształcenia całości gospodarki" .

Reuters, AP, BBC, mak