Prokuratura w Krakowie ograniczyła się tylko do informacji, o wykorzystaniu w śledztwie, osoby o zdolnościach parapsychologicznych. Z ust rzeczniczki Bogusławy Marcinkowskiej nie pada słowo "jasnowidz". Nie chce też zdradzić nazwiska osoby, która pomaga w śledztwie. A w jakim charakterze ta osoba występuje? - pytamy. - Jest to osoba dopuszczona do udziału w czynności - pada odpowiedź.
Chodzi o śledztwo, w sprawie zamordowanej 12 lat temu studentki UJ, Katarzyny Z. Jej skóra, precyzyjnie oddzielona od reszty ciała, została przypadkiem znaleziona w Wiśle. Kilka dni później, na stopniu wodnym w Dąbiu, znaleziono kolejne fragmenty zwłok dziewczyny. Dotychczas śledczy przypuszczali, że całe zwłoki dziewczyny trafiły do rzeki. Teraz podejrzewają, że niektóre fragmenty mogły zostać ukryte gdzie indziej - informowało krakowskie wydanie "Gazety Wyborczej". Znalezienie tych fragmentów zwłok mogłoby coś powiedzieć o zabójcy. I jasnowidz miałby pomóc właśnie w ich znalezieniu.
Jak informowało krakowskie wydanie "GW", jasnowidz miał przyjechać do Krakowa 13 października. W śledztwie miał pomagać Krzysztof Jackowski z Człuchowa, najsłynniejszy polski jasnowidz. Czy coś odkrył, pomógł, coś odnaleziono? Prokurator Bogusława Marcinkowska nie chce nic powiedzieć. Zasłania się dobrem śledztwa.
Czy zdarza się, że jasnowidze pomagają w odnalezieniu osób zaginionych? Zapytaliśmy fundację ITAKA - Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych, która od kilkunastu lat pomaga w poszukiwaniach. Odpowiedziała nam Aleksandra Andruszczak-Zin, zastępca dyrektora Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji. Przytaczamy odpowiedź w całości - "Prawie każda rodzina osoby zaginionej, wcześniej czy później, idzie do jasnowidza, szczególnie gdy nie napływają jakiekolwiek informacje o zaginionym."
I dalej - "Nie znamy sprawy, w której informacje jasnowidza przyczyniłyby się bezpośrednio do odnalezienia osoby zaginionej. Nie znamy też sprawy, w której informacje od jasnowidza byłyby precyzyjne. Najczęściej brzmią: "żyje, wyjechał za granicę" albo "nie żyje, leży w dole przy domu, który jest blisko lasu" albo rodziny dostają mapkę, która obejmuje ogromny teren i przeszukanie go właściwie nie jest możliwe. Zdarzało się, że jasnowidz powiedział rodzinie, że ich bliska osoba nie żyje, a wracała lub odwrotnie - wizja, że dziewczyna jest za granicą więziona w domu publicznym, a tak na prawdę została zabita." - odpisała dyrektor Andruszczak-Zin.
Policja nie zamawia usług jasnowidzów - twierdzi rzecznik KGP Mariusz Sokołowski. - Jeśli rodzina zaginionej osoby pójdzie do jasnowidza i zgłosi się do nas z jakimiś wskazaniami, wtedy ewentualnie podejmujemy poszukiwania. Robimy to ze względu na bliskich zaginionego. Ale przeprowadzamy taką akcję tylko wtedy, gdy wskazania jasnowidza, są zgodne z naszymi ustaleniami - tłumaczy Sokołowski. Jeden dzień takich poszukiwań, to koszt około pięciu tysięcy złotych.
Jednocześnie rzecznik policji powtarza swoje własne słowa sprzed ponad roku: "W sprawach tych, które znam, nigdy żaden jasnowidz, w tym pan Krzysztof Jackowski z Człuchowa, nie wniósł żadnych istotnych informacji". Za te słowa, jasnowidz z Człuchowa, zapowiadał pozew przeciwko Sokołowskiemu. Było to w sierpniu 2010 roku. Dotychczas do rzecznika policji, nie dotarły żadne informacje, o faktycznym złożeniu pozwu.
A ponad rok temu słowa Jackowskiego brzmiały groźnie: - Ten pan kłamie i podrywa mój autorytet, jako jasnowidza, a ja z tego się utrzymuję, prowadzę tego rodzaju działalność gospodarczą i muszę dbać o swoją zawodową reputację. Już zleciłem prowadzenie sprawy kancelarii adwokackiej, która przygotuje pozew do sądu z żądaniem przeproszenia mnie i zapłacenia stosownego odszkodowania, właśnie zastanawiam się ile zażądać - odgrażał się w "Polsce Dzienniku Bałtyckim" Jackowski.
- Przepowiednie jasnowidzów, są jak wróżba Cyganki - uniwersalne w treści, mówi Dariusz Loranty, policyjny negocjator, który przez wiele lat, zajmował się między innymi uprowadzeniami. Można sobie dopasować do nich wszystko. Jak zaznacza, nie zna żadnego przypadku, w którym jasnowidz doprowadziłby do odnalezienia osoby.
Dlaczego zatem rodziny proszą o pomoc jasnowidzów? - Do trzech tygodni zniknięcia bliskiego, prawie nikt nie szuka pomocy jasnowidza. Po trzech tygodniach rodzina zaczyna dopuszczać myśl, że uprowadzony może nie żyć. Wtedy idą do jasnowidza - mówi Loranty. Porównuje ten stan do chorego na raka. - Po drugiej chemii chorzy zaczynają szukać kontaktu z szamanami.
W 2000 roku policja zadała sobie trud i zbadała skuteczność jasnowidzów. W latach 1994-1999 spraw z udziałem jasnowidzów było 440. W tym wizji niepotwierdzonych 432, wizji przybliżonych osiem, ale z tego trzy były oczywiste. Czyli tylko w pięciu przypadkach można mówić o tym, że "coś było na rzeczy". W 12 przypadkach, z owych 440, to policja zwróciła się o pomoc do jasnowidza.
Raport przytacza też przykłady wizji. I tak, jeden z jasnowidzów napisał, że ciała zamordowanych Arkadiusza L. i Grzegorza J. zostały zabetonowane w konstrukcji tamy w Niemczech. To, że obaj byli w Niemczech, było wiadome. Okazało się, że obaj zostali aresztowani za kradzież. Na szczęście nikt nie rozbierał tamy.
W 1998 roku poszukiwany pewien młody mężczyzna. Wskazówki od jasnowidzów były sensacyjne i kompletnie różne. Zaginiony miał: zabić swoją dziewczynę i wyjechać za granicę, zabić i ukrywać się w pobliżu domu, zgwałcić i zabić dziewczynę a następnie zostać zamordowanym. Zwłoki miały być w kanale łączącym dwa jeziora. Kanał przeszukano, nic nie znaleziono. Ciało zaginionego znalazło się ostatecznie w jeziorze. Przyczyną śmierci było utonięcie.
Policja nie zamierza przygotowywać następnego raportu o skuteczności jasnowidzów. Wierzy, że tamten jest nadal aktualny.
Co da interwencja jasnowidza w sprawie zamordowanej krakowskiej studentki? Z czasem się pewnie przekonamy. W końcu prokuratura nie może latami twierdzić, że wizja jest tak ważnym elementem śledztwa, że musi pozostać tajna.
Policjant powala jak wrestler - WIDEO I ZDJĘCIA>>
17-letnia Sylwia zaginęła 14 lat temu. Zabójcy aresztowani [ZDJĘCIA] >>