Redwatch reaktywowany. Dopisany m.in. były prezydent Olsztyna

Po miesiącach "zamrożenia" znów zaczęła działać neofaszystowska witryna Redwatch Polska - informuje TOK FM. W ostatnich dniach do listy zamieszczonej na niej "zdrajców rasy" został dopisany m.in. oskarżony o molestowanie urzędniczek i gwałt były prezydenta Olsztyna.

Redwatch to witryna związana z neofaszystowską organizacją Blood and Honour. Jednym z jej haseł jest cytat: "Pamiętaj miejsca, twarze zdrajców rasy, oni wszyscy zapłacą za swoje zbrodnie". Jak można przeczytać na stronie "celem Redwatch Polska jest zbieranie wszelkich możliwych informacji (zdjęcia, adresy, nr telefonów, nr tablic rejestracyjnych samochodów etc.) na temat osób trudniących się działalnością antyfaszystowską, antyrasistowską, kolorowych imigrantów, działaczy lewackich stowarzyszeń i wszelkiego rodzaju sympatyków i aktywistów szeroko rozumianego lobby homoseksualnego oraz pedofili.".

W kolejnych działach oznaczonych nazwami województw można znaleźć kilkaset nazwisk, części z nich towarzyszą zdjęcia, wulgarne komentarze (często o podłożu rasistowskim) oraz inne informacje, które mają pomóc zidentyfikować osobę. Portal funkcjonuje od 2006 roku, a ludzie, których dane się na nim znalazły już wielokrotnie padali ofiarami różnego rodzaju ataków ze strony środowisk neofaszystowskich.

Przerwa na czas aresztu

Działalność witryny przerwało aresztowanie jej autorów. W grudniu zeszłego roku sąd stwierdził, że współtworząc m.in stronę Redwatch.info propagowali faszyzm i nawoływali do nienawiści na tle różnic narodowościowych. współtworząc m.in stronę Redwatch.info propagowali faszyzm i nawoływali do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Znieważyli przy tym kilka grup ludności na tle ich przynależności narodowej, etnicznej, rasowej i wyznaniowej, jak również złamali ustawę o ochronie danych osobowych. Dlatego skład orzekający skazał Andrzeja P., Bartosza B. oraz Mariusza T. na kary od 13 miesięcy do 1,5 roku bezwzględnego więzienia. Nie poszli za kratki bo na poczet kary sąd zaliczył im czas spędzony w areszcie.

Nowy wpis

Jak pisała m.in. Gazeta Wyborcza od tamtego czasu Redwatch Polska był jednak "zamrożony". Na stronie nie pojawiały się nowe nazwiska, fotografie ani adresy. Jednak 13 września na witrynie znalazł się nowy wpis, informujący, że administratorzy zaktualizowali dział dotyczący "listy wrogów" z województwa warmińsko-mazurskiego. Został do niej dopisany m.in były prezydent Olsztyna Czesław Małkowski.

W przeciwieństwie do wielu poprzednich notatek ta nie zawiera wulgaryzmów. Przytoczony jest jedynie życiorys urzędnika i opisania historia seksafery, której stał się głównym antybohaterem. Autorzy relacjonują przebieg śledztwa w tej sprawie, które ostatecznie skończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia przeciwko Małkowskiemu - prokuratura zarzuca mu molestowanie urzędniczek i gwałt. On sam twierdzi, że jest niewinny i że padł ofiarą pomówienia.

Zamieszczony na stronie opis jest bardzo ostrożny, a autorzy przypominają wręcz, że organy śledcze zezwoliły na publikowanie wizerunku i danych osobowych oskarżonego.

Problem z Redwatchem

Kiedy rozmawialiśmy z Czesławem Małkowskim nie wiedział jeszcze, że znalazł się na liście Redwatch. Jak powiedział, nie jest jednak tym faktem zdziwiony. - To, że moje nazwisko pojawiło się na liście wrogów neofaszyzmu jest naturalne, bo rzeczywiście jestem przeciwnikiem jakichkolwiek ruchów neofaszystowskich. - stwierdził.

Nowa aktywność na Redwatch Polska zwróciła już uwagę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Wiemy, że na tej stronie pojawiły się nowe wpisy. Przyglądamy się im - mówi w rozmowie z TOK FM rzeczniczka ABW ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska.

Służby od lat mają jednak z Redwatchem problem. Strona fizycznie znajduje się bowiem na amerykańskim serwerze. - To stwarza spore trudności, bo treści, które się na niej znajdują łamią polskie prawo, ale amerykańskiego już nie. W Stanach Zjednoczonych mieszczą się one w granicach wolności słowa - mówi Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji. Dlatego służby nie mogą trwale zablokować witryny, ani liczyć na zaangażowaną pomoc amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości w ściganiu autorów piszących na portalu.

Atak internautów

Jak relacjonują przedstawiciele polskiej policji, FBI tylko na jakiś czas wspomogło polski wymiar sprawiedliwości w blokowaniu portalu - gdy w 2006 roku jedna z osób, której dane zostały zamieszczone na stronie na warszawskiej Tamce została ugodzona nożem przez mężczyznę, kojarzonego ze środowiskiem skinheadów. Podejrzewano, że inspiracją do ataku była właśnie lista zamieszczona na stronie Redwatch. Kiedy jednak okazało się, że atak miał inne podłoże witryna przestała być blokowana. Przez pewien czas portal udało się zablokować również internautom. Za pomocą zamieszczonego w sieci programu przeprowadzili atak typu DDoS, który uniemożliwił korzystanie ze strony. Po kilku tygodniach jednak Redwatch znów działał normalnie.