Wadliwe bilety? Kioskarze: Całe partie biletów to buble. ZTM: To znikomy problem

Nie tylko pasażerowie narzekają na kłopoty podczas korzystania z komunikacji miejskiej. Warszawscy kioskarze także zabierają głos w kwestii biletów i atakują. Według nich Zarząd Transportu Miasta wprowadza na rynek wadliwe bilety, a potem nie chce ponosić odpowiedzialności za straty. Zaczyna się zawsze tak samo - od reklamacji pasażera w kiosku.

ZTM vs pasażerowie: kto przegrywa w tym starciu?

- My nie jesteśmy w stanie zweryfikować, czy bilet jest skasowany i nie ma nadruku, czy też jest po prostu wadliwy - skarży się właścicielka jednego z warszawskich kiosków. - W związku z tym jest tak, że ZTM sprzedaje buble, a my musimy za to zapłacić z własnej kieszeni, ponieważ ZTM nie zwraca za bilety skasowane, ale bez nadruku - żalą się.

Kioskarze powołują się także na opinie hurtowników sprzedających im towar. Problemem mają być partie biletów drukowane w Polsce. Obecnie warszawskie bilety kartonikowe drukuje się we Francji. Jeśli ich brakuje to część z nich ma być według relacji kioskarzy dodrukowywana w Polsce. I te partie mają być wadliwe.

Stanowczo dementuje to Igor Krajnow, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. Tłumaczy, że wszystkie bilety drukowane są we Francji, a te produkowane w Polsce są dostępne tylko u kierowców i nie trafiają do kiosków.

- Bilety produkowane w Polsce drukowane są na rolkach papieru, który był używany w poprzedniej taryfie. Gdy zapasy tego papieru się wyczerpią i u kierowców, i u motorniczych będzie można kupować bilety, które wyglądają tak samo, jak te sprzedawane w kioskach - zapewnia.

Według rzecznika problem wadliwych biletów to zaledwie promil wśród sprzedanych, ale kioskarze odpowiadają, że dotyczy on całych partii towaru. - To jest cała masa zwrotów. Taki zgrzyt potrafi trwać dwa tygodnie, jeśli ludzie kupią sobie zapas, a potem przychodzą z biletami.

Rzecznik ZTM zapewnia, że gdy sprzedawca ma wątpliwości co do biletów zawsze może się zgłosić po pomoc. Kioskarze odpowiadają, że gdy mają problem zostają sami z wadliwą partią.

Przeciw automatom

To nie jedyny zgrzyt na linii ZTM-kioskarze. Kolejnym punktem zapalnym są biletomaty. Coraz więcej takich urządzeń pojawia się zarówno na przystankach autobusowych, jak i w samych pojazdach komunikacji miejskiej. Dla pasażerów to często ratunek przed jazdą na gapę, ale stawiane przy kioskach automaty są dla sprzedawców utrapieniem.

- Powinno się zacząć od przystanków, gdzie kiosków nie ma, a nie tam gdzie stoją - mówią sprzedawcy. - Nie sprzyja to organizacji ani handlowi.

Kiosk nie działa przez całą dobę...

Na te zarzuty Igor Krajnow, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego odpowiada krótko - biletomat jest całodobowy.

- Kioski mają bardzo ograniczony czas funkcjonowania - komentuje i dodaje, że biletomaty są stawiane w najbardziej uczęszczanych miejscach niezależnie od tego, czy są tam kioski czy nie.

Chodzi o to by umożliwić całodobową sprzedaż w tych punktach. Rzecznik dodaje, że zdarzają się przypadki zemsty sprzedawców na maszynach

- Kioskarze naklejają na czynnych biletomatach kartki, że urządzenie jest niesprawne - opowiada - Pasażerowie zgłaszali nam sygnały wobec jednego z urządzeń stojącego w reprezentatywnym punkcie miasta. Okazało się, że rzeczywiście sprzedawca z okolicznego kiosku taką kartkę naklejał.

W Warszawie obecnie działa ponad 230 stacjonarnych biletomatów, docelowo ma być ich ponad 300.