18+
Uwaga!

Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych

Mam co najmniej 18 lat. Chcę wejść
Nie mam jeszcze 18 lat. Wychodzę

"Nocny Łowca" - seryjny morderca, na którego polowało całe Los Angeles

Po serii brutalnych morderstw, dokonanych przez "Nocnego Łowcę", w Los Angeles zapanowała psychoza strachu. Patrole uzbrojonych mieszkańców szukały zabójcy. Richard Ramirez dokonał 13 morderstw i czterech gwałtów. Gdy prasa opublikowała jego zdjęcie, rozwścieczony tłum gonił go po ulicach i gdyby nie policja, pewnie by go zlinczował. Mija właśnie 26 lat od dnia kiedy "Nocny Łowca" został aresztowany. Skazany na śmierć czeka na wykonanie wyroku już 22 lata.

17 marca 1985 roku, na obrzeżach Los Angeles Maria Hernandez parkowała w garażu samochód. Nie wiedziała, że ktoś ją obserwuje. Kiedy wysiadła z auta, obok niej pojawił się mężczyzna z bronią. Był wysoki, szczupły, ciemnoskóry. Zanim zdążyła zareagować, mężczyzna strzelił. Maria upadła. Rana była niegroźna, ale kobieta ze strachu udawała martwą. Napastnik myśląc, że nie żyje, wszedł do jej domu. Współlokatorka Marii nie miała już tyle szczęścia. Zginęła od strzału w głowę. Kiedy ranna Maria weszła do mieszkania, po sprawcy nie było śladu.

Niecałą godzinę później nieznany napastnik zatrzymał na ulicy jadącą autem Tsai-Lian Yu. Wyciągnął kobietę z samochodu i z zimną krwią zastrzelił.

Policja na podstawie zeznań Marii sporządziła opis napastnika. Jak się okazało, Yu została zamordowana z takiej samej broni, jak współlokatorka Hernandez - rewolweru kaliber 5,6 mm. Sprawca zostawił także w garażu niedoszłej ofiary czapką z logo heavy metalowej grupy AC/DC.

Makabryczny mord

Tydzień później doszło do kolejnego mordu. Ofiarami byli państwo Zazzara. Mężczyzna zmarł od strzału w głowę, podczas drzemki na kanapie. Jego żona... Pisarz Clifford L. Linedecker w jednej ze swoich książek opisał to, co zastali policjanci na miejscu zbrodni: "Oni (policjanci) nigdy nie zapomną widoku potwornie okaleczonej twarzy Maxine Zazzara. Jej oczy były wydłubane, puste oczodoły wypełnione mieszaniną krwi i tkanek. Morderca wbił nóż w jej lewą pierś, zostawiając duży ślad w kształcie litery "T". Było mnóstwo innych ran na szyi, twarzy, brzuchu i wokół wejścia do pochwy. Ta kobieta została zarżnięta..."

Na miejscu policjanci znaleźli wyraźne ślady tenisówek, prawdopodobnie należących do mordercy i jego odciski palców. Niestety, system do badań daktyloskopijnych, jakim dysponowali wtedy policjanci z Los Angeles, nie pozwalał na szybką analizę danych.

Kolejne ofiary

Wczesnym rankiem 14 maja do domu państwa Wu niepostrzeżenie wślizgnął się napastnik. Małżeństwo spało. Kobietę zbudził dopiero głośny huk. Nad sobą zobaczyła mężczyznę z bronią w dłoni. Obok niej leżał jej mąż z przestrzeloną głową. Napastnik chciał się dowiedzieć, gdzie są pieniądze. Związał panią Wu i zaczął przeszukiwać mieszkanie. Po chwili wrócił do sypialni i brutalnie zgwałcił skrępowaną 63-latkę. Kiedy skończył, uśmiechnął się zapinając spodnie i opuścił dom. Kobieta zeznała policji, że sprawca był wysokim, szczupłym mężczyzną o ciemnej karnacji. Prawdopodobnie był latynosem - stwierdziła.

Nie minęły dwa tygodnie, kiedy do domu 41-letniej Ruth Wilson włamał się podobny napastnik. Okradł kobietę i brutalnie zgwałcił. Według zeznań Ruth, wyglądał dokładnie tak, jak opisywała go pani Wu. Kobieta powiedziała policjantom, że sprawca kazał jej mówić "Kocham szatana". Groził, że ją zabije, jeżeli tego nie zrobi.

Dzień później, pierwszego czerwca, z rąk nieznanego sprawcy zginęły kolejne dwie osoby - 79-letnia Malvina Keller i jej niepełnosprawna siostra 83-letnia Blanche Wolfe. Czaszki obu kobiet zostały roztrzaskane młotkiem. Wolfe została zgwałcona, a na jej udzie napastnik namalował szminką pentagram. Keller zaś była cała pocięta, jej nogi i ręce zostały zmiażdżone za pomocą stołu. Na ścianie sypialni również widniał pentagram. Policjanci przypuszczali, że zabójca może mieć coś wspólnego z kultem szatana.

Rysopis

Policja zaczęła podejrzewać, że za wszystkie morderstwa odpowiada ten sam człowiek. Z zeznań ofiar, które przeżyły atak, wyłaniał się rysopis sprawcy: był to mężczyzna w wieku 25-30 lat, wysoki, szczupły, o ciemnej karnacji, brzydki. Miał dziobatą twarz z wystającymi kośćmi policzkowymi i grubymi ustami. Jego zęby były bardzo zaniedbane, według niektórych opisów - wręcz gnijące. Miał długie, zawsze rozpuszczone włosy, i za każdym razem ubrany był na czarno. Nosił buty w rozmiarze 11. Funkcjonariusze mieli jego odciski palców, ale nadal nie mogli wiele z nimi zrobić. Wiedzieli, że interesuje się kultem szatana.

Policjanci zaczęli intensywnie przeczesywać miasto w poszukiwaniu mężczyzny odpowiadającego rysopisowi. Niestety, wciąż takiego nie mogli znaleźć. A zabójca atakował dalej.

Panika

W okresie między pierwszym czerwca, a połową sierpnia 1984 roku zabójca napadł aż dziewięć razy. Swoje ofiary okradał z kosztowności, często gwałcił i masakrował ich ciała (jednej kobiecie niemalże odciął głowę). W niektórych mieszkaniach rysował pentagramy. Jako, że atakował w nocy lub wczesnym rankiem, gazety nadały mu przydomek "Nocny Łowca".

Dla mieszkańców Los Angeles tamten okres był prawdziwym koszmarem. Ludzie bali się nocy. Żadne zamki i zabezpieczenia nie wydawały się być wystarczająco skuteczne. Przerażeni zbroili się i pełnili warty, zabijali okna deskami, spali przy zapalonym świetle. W końcu zaczęli organizować się w grupy, które przeszukiwały parki i boczne uliczki. Nikt nie wiedział, gdzie "Nocny Łowca" uderzy po raz kolejny, ale wszyscy wiedzieli, że na pewno to zrobi. Ofiarą mógł być każdy.

Zabójca prawdopodobnie dostrzegł, że jego sytuacja nie wygląda najlepiej. Na każdym rogu czekali uzbrojeni, żądni jego krwi mieszkańcy Los Angeles. W tym mieście nie miał już jak "bezpiecznie" polować..

Nowy teren

18 sierpnia w domu na przedmieściach San Francisco syn państwa Pan, znalazł zakrwawionych rodziców w ich własnym łóżku. Ojciec już nie żył, matka była poważnie ranna. Ściany były pokryte symbolami szatana, mieszkanie zostało splądrowane. Wezwana na miejsce policja znalazła ślady butów w rozmiarze 11 prowadzące od jednego z uchylonych okien do sypialni. Małżeństwo zostało postrzelone z takiej samej broni, z jakiej ginęły ofiary z Los Angeles. Stało się jasne, że "Nocny Łowca" zmienił teren działania.

Przy tej okazji funkcjonariusze z San Francisco zajrzeli do spraw niewyjaśnionych zabójstw na swoim terenie. Okazało się, że drugiego czerwca 1985 roku nieznany sprawca zamordował 25-letniego Theodora Wildingsa i zgwałcił jego dziewczynę, Nancy Brien. Kobieta opisała wtedy napastnika dokładnie tak, jak miał wyglądać "Nocny Łowca". Trzy inne zabójstwa również pasowały śledczym do tego sprawcy. Teraz na San Francisco padł blady strach.

Trop

Tydzień później okazało się, że seryjny morderca zaatakował po raz kolejny, tym razem w okolicach Los Angeles. Ofiarą był William Carns, który został zastrzelony podczas snu. Jego narzeczona, która leżała obok, została brutalnie zgwałcona. Po wszystkim napastnik wyszedł. Nie wiedział jednak, że był obserwowany...

Mężczyzna podobny do "Nocnego Łowcy", za kierownicą pomarańczowej furgonetki, zwrócił uwagę nastolatka mieszkającego niedaleko ostatniej ofiary. Spisał numery rejestracyjne auta i przekazał je rodzicom, a ci policji. Funkcjonariusze znaleźli samochód i zebrali pozostawione w nim odciski palców. Zbiegło się to w czasie, z uruchomieniem nowego systemu do badań daktyloskopijnych. Odciski wrzucono do programu i po kilku minutach pojawił się wynik - Ricardo Ramirez, drobny złodziej i handlarz narkotyków. Patrząc na jego zdjęcie, policjanci byli pewni, że trafili w dziesiątkę.

Młodość

Richard Ramirez urodził się 29 lutego 1960 roku w El Paso, w stanie Texas. Był najmłodszym z piątki rodzeństwa. Surowo traktowany przez rodziców, był dzieckiem cichym i nieśmiałym. Dobrze się uczył i nie sprawiał problemów wychowawczych. Taka postawa nie zakorzeniła się w nim jednak na długo.

Kiedy Ramirez miał 11 lat nastąpił nieoczekiwany zwrot w jego psychice. Powodem był prawdopodobnie kontakt z kuzynem Mike'em, który wrócił z wojny w Wietnamie. Odznaczony za odwagę komandos robił wrażenie na nieśmiałym nastolatku. Wojna zniszczyła go jednak psychicznie. Mike opowiadał Ramirezowi, jak torturował, okaleczał i zabijał przeciwników. Swoim przerażonym ofiarom robił makabryczne zdjęcia, które pokazywał nastoletniemu kuzynowi. Któregoś dnia Mike zastrzelił swoją żonę na oczach nastoletniego Richarda. Od tej pory, spokojny i nieśmiały chłopiec zaczął fascynować się złem i wchodzić w konflikt z prawem.

W młodości był kilkakrotnie zatrzymywany przez policję w związku z włamaniami, posiadaniem narkotyków i niebezpieczną jazdą samochodem. Trafił nawet do poprawczaka. Do 20 roku życia miał też nadzór kuratora. Często palił marihuanę, słuchał heavy metalu i interesował się sztukami wojennymi oraz szatanem i czarną magią. W wieku 20 lat wyjechał z rodzinnego El Paso, cztery lata później został zatrzymany i sfotografowany kiedy prowadził kradzione auto. Nie został za to ukarany.

Mając odciski palców Ramireza i te znalezione na miejscach zbrodni, policjanci wiedzieli już, że jest on seryjnym mordercą. Okazało się, że po raz pierwszy zabił 28 czerwca 1984 roku w Los Angeles. Z jego rąk zginęła wtedy 79-letnia Jennie Vincow. Według policyjnych informacji, napastnik wszedł do mieszkania kobiety najprawdopodobniej przez uchylone okno. Ofiarę brutalnie zgwałcił, poderżnął jej gardło i wielokrotnie dźgnął nożem. Widok był wstrząsający - sprawca niemal poćwiartował kobietę. Niestety, z powodu niewykrycia zabójcy, sprawa została wtedy odłożona na półkę.

Później z rąk Ramireza zginęło jeszcze 12 osób.

Pościg

Był słoneczny poranek 31 sierpnia, kiedy Richard Ramirez wysiadł w Los Angeles z autobusu, którym jechał z Arizony. Nie wiedział, że w ciągu tych kilku dni, które spędził w innym stanie, policja wpadła na jego trop. Spokojnie przechadzał się po mieście, aż zatrzymał się w małym sklepiku z alkoholami i prasą. Tam doznał szoku. Na wszystkich pierwszych stronach gazet widniało jego zdjęcie. Chwycił jedną z nich, po czym przerażony upuścił ją na ziemię i wybiegł ze sklepu. Ludzie, którzy byli świadkami tej sytuacji natychmiast zorientowali się, kim był ów klient. Ruszyli za nim w pościg.

Ucieczka Ramireza przez miasto mogłaby pewnie nadawać się do dobrego filmu sensacyjnego. Zabójca biegł ile sił w nogach, a do pościgu za nim dołączali się kolejni mieszkańcy Los Angeles. W pewnym momencie goniła go niemal cała okolica. Na policji urywały się telefony od kolejnych zgłoszeń świadków, ludzie zatrzymywali patrole na ulicy i wskazywali kierunek, w którym ucieka "Nocny Łowca". Do pościgu przyłączyło się siedem oddziałów funkcjonariuszy.

W pewnym momencie przerażony Ramirez zatrzymał się przed drzwiami jakiegoś domu. Zrozpaczony zaczął krzyczeć "Por favor, pomóż mi!". Właścicielka wyszła na zewnątrz, ale kiedy zobaczyła tłum ludzi zbliżających się do mężczyzny miała krzyknąć tylko: "Jest wasz!" i zamknęła drzwi.

Zabójca próbował uciekać dalej, ale w końcu dopadło go czterech postawnych mężczyzn, jeden z nich zaczął okładać go metalowym prętem. Po chwili na miejscu był tłum ludzi i policja. Mieszkańcy Los Angeles byli tak wściekli, że pewnie gdyby nie obecność funkcjonariuszy, zlinczowaliby zbrodniarza.

Ranny, zakrwawiony Ramirez został wepchnięty do wozu policyjnego. Całe miasto mogło odetchnąć z ulgą.

Proces

Wszyscy mieli nadzieję, że proces Ramireza będzie krótki i zakończy się skazaniem na śmierć. Nie spodziewali się, że walka o wyrok dla seryjnego mordercy potrwa aż cztery lata i będzie kosztowała państwo blisko dwa miliony dolarów. Stało się tak za sprawą inteligentnego wykorzystania kruczków prawnych przez oskarżonego i jego braku współpracy z obroną, przez co termin procesu ciągle był odwlekany.

Zanim ruszył proces, Ramirez wielokrotnie drwił sobie ze wszystkich wokół, łącznie z niedoszłymi ofiarami oraz bliskimi zamordowanych. Podczas przesłuchań był bardzo rozbawiony i żartował ze swoimi obrońcami. Któregoś razu wybuchnął głośnym śmiechem podczas zeznań pewnej kobiety, która opisywała jak ją gwałcił, a obok leżał jej martwy mąż. Do sądu odnosił się nonszalancko, wiele razy sprawiał wrażenie szaleńca, wykrzykiwał "Devi! Devil!" i ostentacyjnie pokazywał narysowane na rękach pentagramy.

Ostatecznie proces ruszył dopiero 29 stycznia 1989 roku. Ramirez na koncie miał wtedy 43 różne zarzuty. Oskarżony był m.in. o 13 morderstw, pięć usiłowań, 15 włamań i cztery gwałty. Do niczego się nie przyznał. Ale dowody były zbyt mocne. Werdykt był tylko czystą formalnością.

20 września 1989 roku Ramirez został uznany winnym wszystkich zarzucanych mu czynów i skazany na śmierć w komorze gazowej. Do tej pory czeka w więzieniu na wykonanie kary.

"Gdybym mógł, mordowałbym dalej" - historia polskiego seryjnego mordercy, Karola Kota >>

Więcej o: