Wróciłeś z Grecji, Chorwacji czy Hiszpanii? Nie oddasz krwi

Co najmniej miesiąc trwa obserwacja po powrocie z wakacji z niektórych krajów. Powód? - Panujący tam wirus Zachodniego Nilu. Objawy przypominają zwykłą grypę ale w niektórych przypadkach choroba wywołana wirusem może doprowadzić do zaburzeń świadomości a nawet do śmierci.

Dlatego osoby wracające z wakacji w punktach krwiodawstwa przechodzą szczegółowy wywiad. - Istnieje przecież ryzyko zakażenia kogoś przez krew. Osoba wraca z wakacji, nie ma jeszcze świadomości choroby, dobrze się czuje, ale jest już źródłem zakażenia - tłumaczy Jolanta Raj z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie.

Najwięcej osób na gorączkę Zachodniego Nilu choruje teraz w Grecji, Rumunii, Albanii, Izraelu czy Rosji, ale także ci wracający z Hiszpanii, czy Chorwacji znajdują się w grupie ryzyka. - W ubiegłym roku odnotowano tam wiele zachorowań, dlatego musimy być czujni - dodaje Raj.

Chorób, które przywieźć możemy z wakacji, jest jednak znacznie więcej. - Chociażby taka malaria, ospa, wirusowe zapalenie wątroby, z niektórych krajów możemy przywieźć meningokoki. Z pobliskiej Austrii nawet możemy przywieźć kleszczowe zapalenie opon mózgowych - ostrzega Anna Armatys, rzecznik krakowskiego sanepidu.

Dlatego osób zdolnych do oddania krwi - w trakcie wakacji zdecydowanie ubywa, istnieje więc ryzyko, że zacznie jej brakować. - Musimy tak działać, żeby mobilizować wszystkich tych, którzy na wakacje za granicę nie wyjeżdżają, mnóstwo z nas przecież wypoczywa w kraju - stwierdza Jolanta Raj z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie.

Więcej o: