Utknął w lesie przez GPS... i inne przypadki

W jeziorze, w lesie, na bezdrożu - tak kończą się podróże osób, które bezgranicznie zaufały nawigacji GPS. Dzisiejszej nocy świętokrzyska policja szukała w lesie kierowcy, który ugrzązł na błotnistej leśnej drodze.

Zaufanie do nawigacji GPS wyprowadziło młodego kierowcę opla astry do lasu. Utknął tam na błotnistej drodze. 26-latek - zadzwonił na policję, ale zupełnie nie wiedział gdzie jest.

Szczęśliwie, dyżurny policji w Staszowie, dobrze znał swój teren i wytypował miejsce, gdzie może być nieszczęśnik. Wysłał tam funkcjonariuszy, którzy odnaleźli mężczyznę, pomogli wydostać się z błota i wskazali właściwą drogę.

Nie zawsze miłośników nawigacji GPS udaje się tak łatwo odnaleźć. W zeszłym roku pewna 28-latka zaginęła, również dzięki niej, w podwarszawskich lasach. Żeby ją odnaleźć, trzeba było użyć śmigłowca z kamerą termowizyjną.

Jeszcze dłużej czekała na pomoc grupa młodych Anglików, który utknęli w lesie koło Korfantowa na Opolszczyźnie. Z głównej drogi zjechali też dzięki nawigacji. Szukali pomocy w ambasadzie, pomocy drogowej, w końcu zadzwonili na policję. Funkcjonariusze odnaleźli ich i z pomocą okolicznych rolników wyciągnęli samochód z błota. Młodzi ludzie spędzili w lesie w sumie kilkanaście godzin.

Był i taki kierowca, który dzięki nawigacji utopił samochód w jeziorze. Zlekceważył znaki zakazu ruchu, bo GPS pokazywał, że ma jechać właśnie tędy. Tyle, że od czasu, kiedy mapa była aktualizowana, drogę przecięło sztuczne jezioro. Kierowca zadzwonił na 112 w momencie, gdy jego samochód zatonął. Szczęśliwie jemu i pasażerom udało się wydostać na dach pojazdu.

Niezwykłe i idiotyczne historie pijanych kierowców>>

Więcej o: