Ma temu służyć poniedziałkowa wizyta w Zagrzebiu prokurator generalnej Trybunału Carli Del Ponte. Centrolewicowy gabinet Ivicy Raczana do tej pory z zaangażowaniem współpracował z Trybunałem, w odróżnieniu od poprzednich gabinetów konserwatywno-nacjonalistycznej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ) zmarłego przed rokiem prezydenta Franjo Tudźmana. Trybunałowi wydano bośniackiego Chorwata Mladena Naletilicia "Tutę", którego ekstradycję poprzednie władze opóźniały, do Hagi na żądanie prokuratury trafiły tysiące dokumentów z chorwackich archiwów. Gdy jednak niedawno Carla Del Ponte ujawniła, że wkrótce będą gotowe akty oskarżenia wobec generałów i wysokich urzędników państwowych odpowiedzialnych za operacje "Błysk" i "Burza", dzięki którym w 1995 r. Chorwacja uzyskała kontrolę nad częścią terytorium zajmowaną przez chorwackich Serbów, w kraju zawrzało. Wojna ojczyźniana lat 1991-95, która dała Chorwacji niepodległość, stała się już elementem narodowego mitu. Większość mieszkańców jest świadoma, że w 1995 r. doszło do zbrodni na cywilach - zginęło kilkaset osób, głównie starszych Serbów, którzy nie mieli siły uciekać przed chorwacką ofensywą jak pozostałe 200 tys. ich rodaków. Ale uważają, że były to tylko incydenty. Miejscowe media twierdziły jednak, że Trybunał zamierza oskarżyć Chorwację o rozmyślne wypędzenie Serbów.
Sprawa zbrodni wojennych podzieliła także gabinet Raczana, chwiejną koalicję sześciu partii. Protestować zaczęli zwłaszcza nacjonalistycznie nastawieni socjalliberałowie Drażena Budiszy. Ratując koalicję i walcząc z nieuchronnym spadkiem popularności, rząd ogłosił więc nowe zasady współpracy z Trybunałem - odtąd nie będzie ona bezwarunkowa. Chorwacja uważa, że powinna mieć prawo odmówić przekazania Hadze niektórych tajnych dokumentów, podejrzanych i świadków. Chce też bronić dobrego imienia wojny ojczyźnianej.
W ubiegłym tygodniu rząd zdecydował też o utajnieniu taśm z nagraniami rozmów Tudźmana, które po śmierci prezydenta znalazł w pałacu prezydenckim jego nowy lokator Stipe Mesić. Niektóre z nich, ujawniające kulisy politycznych manipulacji HDZ i separatystycznej polityki Tudźmana w Bośni, zostały wcześniej udostępnione mediom. Nie wiadomo, czy Trybunał będzie miał do nich dostęp, a uważa się, że mogłyby być nawet dowodem na rzecz odpowiedzialności HDZ za dokonywane przez Chorwatów czystki etniczne w Bośni.
Obserwatorzy sądzą, że śledztwo Trybunału byłoby również niewygodne dla obecnych rządzących - niektórzy z nich, jak Drażen Budisza, w pierwszej fazie wojny uczestniczyli w ponadpartyjnych władzach narodowej jedności. Sam prezydent Mesić był wtedy członkiem HDZ. Mogłoby się okazać, że wiedzieli o tym, iż Tudźman tuszuje zbrodnie popełnione na Serbach, gwarantując bezkarność ich sprawcom.
ap, mj