1 września w południe przy hotelach Grand i Sheraton pojawiła się grupa młodych ludzi, którzy skandowali "Putin morderca". Działacz sopockiego PiS Michał Rachoń przyszedł przebrany za penisa. Towarzyszyli mu Michał Stróżyk (PiS) i Jakub Ś., znani m.in. z happeningów przeciwko Platformie Obywatelskiej i Lechowi Wałęsie.
Wczoraj policja zatrzymała trzy osoby - Rachonia, Jakuba Ś. i jego siostrę. Michał Rachoń (rzecznik prasowy MSWiA z czasów rządu Jarosława Kaczyńskiego) - główny aktor demonstracji - ma niewielkie kłopoty - policja uważa, że dopuścił się dwóch wykroczeń.
- Przechodził przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i odmówił legitymującym go policjantom okazania dowodu tożsamości - mówi Monika Aleksandrowicz z sopockiej policji.
Za to stojący wczoraj na uboczu Jakub Ś. spędził noc w policyjnej izbie zatrzymań, a dziś usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa z art. 136, paragraf 3 Kodeksu karnego: "Kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej publicznie znieważa głowę obcego państwa (...) podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
- Zarzucamy mu, że publicznie, w trakcie demonstracji wykrzyknął słowa "Putin to penis" - mówi Tomasz Landowski z Prokuratury Rejonowej w Sopocie. - Podejrzany nie przyznał się do winy.
Pod koniec naszego filmu słychać, że padają słowa znieważające Putina. Nie widać jednak, kto je wypowiada. - Muszę skontaktować się z adwokatem - mówi Jakub Ś.
Skąd wziął się pomysł na demonstrację? - Półtora roku temu rosyjskie służby specjalne podległe Putinowi przyczepiły wibrator do modelu helikoptera, który krążył na konferencji Garriego Kasparowa, jednego z opozycyjnych kandydatów na prezydenta Rosji. Zrobiły to, żeby skompromitować tego człowieka - mówi Michał Rachoń.
Polecamy - Działacz PiS przebrany za penisa "Putin morderca!"