"Nie przepadam za prawicą" - głosi opis na kanale YouTube Koroluka. Faktycznie, to widać. Tego małego, żółtego pieska (patrz awatar) wielu osobom nie trzeba przedstawiać. Jego tweety o polskiej prawicy - głównie o Konfederacji - osiągają setki tysięcy odsłon. W filmach na YouTube jasno, metodycznie pokazuje prawdziwe poglądy polityków, obnaża, co się kryje za hasłami o prostych podatkach czy domu i aucie dla każdego. I - jak sam mówi - jest wielu ludzi, którzy piszą mu "dzięki za otwarcie oczu".
Koroluk: Jakże tu się na nich nie uwziąć? Konfederacja to PiS na sterydach, a mimo to w internecie rządzi niepodzielnie i mało kto daje im odpór. Wziąłem na siebie ten krzyż.
No weźmy pod lupę PiS i sprawdźmy, jakie są jego największe wady. Katolicki fundamentalizm? Niewątpliwie, ale zatrzymali się tutaj w połowie drogi. Przesłankę embriopatologiczną do aborcji skasowali, jednak nie chcą iść dalej. Nie wydaje się, żeby chcieli sięgnąć po przesłankę dotyczącą przerwania ciąży w przypadku gwałtu. A w Konfederacji istnieje konsensus co do tego, że aborcja powinna być zakazana również wtedy. Ba, konfiarze postulują także wsadzanie do więzień samych kobiet, a nie tylko lekarzy. No więc masz - PiS na sterydach.
Dalej - eurofobia. PiS oczywiście idzie na udry z Unią, ale w głębi duszy zdaje sobie sprawę, że polexit byłby katastrofą. Więc znowu zatrzymał się w połowie drogi. Tymczasem najważniejsze figury w Konfederacji nawoływały w przeszłości do polexitu. Teraz się do tego nie przyznają, kluczą, kiedy są o to pytani - ale istnieje realna groźba, że gdyby mieli władzę, to rozstaliby się z Unią i pognali wprost w objęcia matuszki Rosji.
Jedyna istotna różnica między PiS-em i Konfederacją dotyczy kwestii podatkowych i gospodarczych. Ale to różnica głównie na poziomie retoryki, bo ogromne obniżki podatków, którymi konfederaci mydlą elektoratowi oczy, są tak naprawdę niemożliwe. I tego na pewno nie wprowadzą. Natomiast zainstalowanie tu jeszcze większego katolickiego zamordyzmu to kwestia tylko paru ustaw, to nam panowie z Konfederacji mogą zrobić w jeden wieczór.
Elektorat Konfederacji, jak każdy elektorat, nie jest monolitem. Elektorat betonowy o pomysłach Korwina czy Brauna wie i jeszcze mu mało. Ale ilu jest takich ludzi? Góra 1/3. To ci, którzy zostawali przy Konfederacji nawet w najgorszych czasach. Bazowanie tylko na betonie groziłoby nieprzekroczeniem progu wyborczego.
Cała reszta wyborców jest znacznie bardziej letnia w światopoglądzie. Z wielu sondaży wynika, że elektorat Konfederacji jako całość nie jest taki zły; na pewno bardziej cywilizowany niż sami politycy tej formacji. Według sondażu IPSOS sprzed roku 36% wyborców Konfy popiera związki partnerskie dla par jednopłciowych, a 18% małżeństwa, zatem ponad połowa myśli w sposób, który Bosak nazwałby wstrętnym lewactwem. Albo inny sondaż IPSOS sprzed roku: aborcję do 12. tygodnia ciąży poparło 62% wyborców tego kabaretu.
To jest elektorat chwiejny, który można pozyskać. I który odpływa w czasach, gdy Konfederacja pokazuje swoją prawdziwą twarz. Przypominam dwa największe tąpnięcia sondażowe Konfederacji. Jedno przy zaostrzeniu prawa aborcyjnego, gdy została o to obwiniona wespół z PiS-em. Drugie - świeżo po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, wtedy prorosyjskie wyskoki Korwina i Brauna odrzuciły wielu sympatyków tej formacji. To zatem mit, że katolicki fundamentalizm czy antyzachodnia retoryka są miłe elektoratowi Konfy. Dla dużej części są odstręczające - co zresztą tłumaczy, dlaczego obecnie ich politycy unikają tematów światopoglądowych i powtarzają jak mantrę slogany o niskich i prostych podatkach.
Faktycznie byłem korwinistą, choć nigdy radykalnym. Na przykład nigdy nie rozumiałem, czemu ten Janusz potępia parady równości. Wolnościowiec przeciwny wolności zgromadzeń? Albo czemu potępia eutanazję? Gdzie tu wolność?
Dałem się natomiast ogłupić bajdom o wolnym rynku i przyjąłem mentalność socjaldarwinistyczną: jak ktoś jest głupi i się chce zaćpać, no to droga wolna. Oczywiście już dawno wyleczyłem się z jednego i drugiego.
Złapałem wirusa korwinizmu bodaj na początku studiów. Korwin ma dar do uwodzenia młodych chłopców. Jest taki nonkonformistyczny, bezkompromisowy. Imponuje to młodym ludziom w wieku buntu, dla których jest najważniejsze, żeby nie brać jeńców. Poglądy to tak naprawdę sprawa wtórna, liczy się ta cała otoczka. Dlatego podobny sukces osiągnął swego czasu Palikot - też był nieokrzesanym buntownikiem, antysystemowcem, a przy tym antyklerykałem i progresywistą.
Wyrastanie z korwinizmu korespondowało u mnie z dojrzewaniem jako człowiek. A także ze zdobywaniem wiedzy, zwłaszcza w tematach ekonomicznych i w dziedzinie klimatologii. Zaczęłam przeglądać na oczy i dostrzegać, jakim Korwin jest blagierem. Jak cały jego przekaz jest zafałszowany. 13 lat temu to nie było takie oczywiste, mit Korwina jako jakiegoś pięknego umysłu trzymał się bardzo mocno. Każdy wiedział, że dziadek jest trochę szurnięty, no ale "na gospodarce to on się zna i jest diablo inteligentny". Mało kto kwestionował jego bzdury o tym, że wulkany przyczyniają się do globalnego ocieplenia bardziej niż przemysł albo że w Chinach panuje wolny rynek, a w USA komunizm. Sukcesywnie oczyszczałem sobie głowę z tych bzdur, zdobywałem wiedzę - i potem postanowiłem pomagać innym w wyrwaniu się z tego złego snu.
Punktować warto każdego, ale nie każdego po równo; symetryzm to straszna choroba. Niektórzy zasługują na większe i częstsze manto.
W Platformie drażni mnie populizm gospodarczy, nie dowierzam także w ich nowe, bardziej progresywne oblicze. Prawe skrzydło wciąż jest tam mocne. Donald Tusk obiecał, że przy konstruowaniu list będzie uwzględniał podejście kandydatów do kwestii aborcji. Czekam na te listy, bo wiem, kto w PO nie zaakceptował nowego podejścia w sprawie terminacji ciąży.
Hołownia jako katolik, który traktuje katolicyzm serio - rzadki w Polsce przypadek - jest dla mnie skreślony. Jestem krwiożerczym antyklerykałem. Do tego w dniu, kiedy prowadzimy tę rozmowę, Szymon zgłosił kandydaturę Romana Giertycha do paktu senackiego. Ja podziękuję.
A o Lewicy to nawet nagrałem dwugodzinny film. Jakkolwiek to formacja, do której ideowo mi najbliżej, to drażni mnie tam wiele rzeczy, takich jak niekonsekwencja w obszarze równości płci, polityka historyczna (to głównie SLD) czy nie zawsze mądre pomysły gospodarcze (to głównie Razem). No i poszczególne postaci, takie jak Anna-Maria Żukowska, która jest całkiem udaną shitposterką na Twitterze, ale nie do końca nadaje się do polityki z uwagi na brak zdolności gryzienia się w język.
Giertych nałożył puder. Już nie nazwie homoseksualizmu chorobą, ale dalej będzie kładł się Rejtanem, żeby broń Boże nie dawać gejom choćby tych związków partnerskich. Czasem mu się uleje jak dawnemu Giertychowi - na przykład w 2020 roku zastanawiał się, czy Biedroń będzie pierwszą damą, czy może Śmiszek - ale tak to gryzie się w język, żeby uchodzić za uśmiechniętego demokratę.
Nie zmienił też poglądów w temacie aborcji. W 2021 napisał na Twitterze: "W Teksasie, za zgodą SN, de facto zlikwidowano aborcję. Zmienia się powoli na świecie podejście do tego tragicznego dziedzictwa XX wieku." Teksas ma najsurowsze prawo aborcyjne w USA. Nie można tam nawet usunąć ciąży powstałej w wyniku gwałtu lub kazirodztwa. Giertych wciąż też sprzeciwia się zapłodnieniu in vitro. W swoim filmie podaję więcej tego typu jego wypowiedzi, które kreślą jednoznaczny obraz: to taki sam skrajny konserwatysta, który po prostu nauczył się sztuki dyplomacji oraz jedzenia sztućcami.
Giertych przeszedł wiarygodną ewolucję tylko w jednym aspekcie. Przeorientował się geopolitycznie. Już nie czyni dziwnych umizgów do Rosji, popiera członkostwo Polski w UE, przeprosił za to, że kiedyś był przeciwko akcesji. Doceniam. Ale to trochę mało, by mówić o innym Giertychu.
Nie tak dużo, jak mogłoby się wydawać. Ja po prostu mam dziwne hobby: lubię nabijać się z prawicowców. Śledzę środowisko skrajnej prawicy wielu lat i mam dobrą pamięć. Dlatego kiedy na przykład ostatnio napisałem długi wątek na Twitterze o Dobromirze Sośnierzu, to tak naprawdę nie wymagało to żadnego riserczu. Siadłem, wypisałem od myślników, z pamięci, jego największe wygłupy, a potem po prostu zrobiłem z tego opowieść.
Można powiedzieć, że risercz robiłem sobie przez lata, nawet nie wiedząc, że jest to risercz - po prostu śledziłem ten cyrk dla śmiechu. A teraz odcinam od tego kupony.
Lista moich sponsorów jest jawna - skapuje mi trochę grosza od fanów via Patronite. I trochę grosza z reklam na YouTubie. Nie są to kokosy. I ja to robię od 10 lat, a zarabiam na tym troszkę od trzech. Więc obstaję przy tym, że jest to hobby i robiłbym również za darmo.
Za darmo w sensie pieniężnym, bo otrzymuję przecież walutę innej postaci. Uznanie, mikrosławę, prywatne wiadomości w stylu "dziękuję za wyleczenie mnie z korwinizmu". Zastrzyk dopaminki, gdy widzę, że mój wątek na Twitterze osiąga już milion odsłon, komentują go najważniejsi politycy opozycji, a nazajutrz przytoczonych przeze mnie argumentów używa dziennikarz w rozmowie z Mentzenem (a ten biedny ucieka od pytania). Doprawdy nie wiem, czemu ludzie zakładają, że musi mnie ktoś pokątnie finansować. Czy to jest dziwne hobby? No może trochę jest, ale czy bardziej dziwne niż zbieranie znaczków i gra w bierki? A jednak są ludzie, którzy poświęcają się temu bardziej niż ja łojeniu Konfederacji.
Masa takich osób, nie zliczyłbym wszystkich.
Obelgi dostaję często w komentarzach, w prywatnych wiadomościach bardzo rzadko. Z jakiegoś względu antyfani nie lubią intymności prywatnej rozmowy. Więc konwersacje na priwach są zwykle ciepłe.
Trudno mi teraz wyodrębnić jakąś najciekawszą wiadomość, powiem za to o pewnym ciekawym wzorcu, który pojawia się w wielu. To wiadomości typu: "dzięki za otwarcie oczu, nie wiedziałem, że ten Mentzen/Korwin/Bosak to taki szur". Tak, ogromna część fanów Konfederacji nie wie, kim są ich idole. To się po prostu nie przebija do opinii publicznej. Mentzen nie mówi o tym na tiktokach.
I na tym powinni się skupić ludzie, którzy chcą zniechęcić innych do Konfederacji. Na pokazywaniu ich skrywanych poglądów na sprawy społeczne i geopolityczne. Na tym, że Mentzen chce zakazać aborcji w przypadku gwałtu i wsadzać kobiety do pierdla. Na tym, że według Bosaka "sąd konstytucyjny powinien być obsadzony przez tradycyjnych chrześcijan", a prawo powinno być oparte na Dekalogu. Na tym, że według Korwina lepiej być częścią Rosji niż "Unii opanowanej przez LGBT". Na tym, że według Brauna w aquaparku w Mszczonowie może się mieścić tajny bunkier Żydów (sic!). Na tym, że według Sośnierza zwierzęta nie są zdolne do odczuwania bólu, bo nie posiadają duszy. Na tym, że niemal każdy konfederata zachwycał się jeszcze niedawno wizją polexitu. Nie dajmy im się skryć za sloganami o niskich i prostych podatkach, zedrzyjmy z nich maski i ukażmy twarze zamordystów.
<<Reklama>> Ebook "Chłopcy. Idą po Polskę" reportaż Marcina Kąckiego na Publio.pl >>
Nie robię z tego tajemnicy, pokazuję twarz w awatarze w mediach społecznościowych: jestem małym, słodkim golden retrieverem.