"Dziś nadeszła do nas wiadomość, której nigdy nie chcieliśmy usłyszeć: nasz przyjaciel Marek, wolontariusz dostarczający pomoc humanitarną na Ukrainie, zmarł w szpitalu w wyniku odniesionych ran" - poinformowała Inicjatywa Nehemiasz. Mężczyzna został ranny podczas rosyjskiego ostrzału w mieście Czasiw Jar w obwodzie donieckim. W minibusie przewoził pomoc humanitarną z innym wolontariusz. Do ostrzału busa, w którym się znajdowali, doszło 16 marca. Lżejsze rany odniósł mieszkający na stałe w Polsce obywatel Ukrainy.
Początkowo wolontariusze trafili do szpitala w Dnieprze. W piątek poinformowano, że lżej ranny wolontariusz jest już w Polsce. Drugi został przetransportowany do szpitala w Kijowie, skąd miał, po odpowiednim leczeniu, trafić do Polski. W niedzielę Inicjatywa Nehemiasz napisała, że stan wolontariusza z Polski się poprawił, choć nadal określany był jako poważny. Podobno z rannym udało się nawet nawiązać kontakt. W poniedziałek poinformowano jednak o śmierci wolontariusza. "Pomimo błyskawicznej ewakuacji i najwyższemu profesjonalizmowi ukraińskich medyków, którzy w ciągu kilku wielogodzinnych operacji walczyli o jego życie" - napisano w mediach społecznościowych.
Jeden z ukraińskich liderów organizacji pomocowej, który znał Marka osobiście, napisał do Inicjatywy Nehemiasz: "Marek był człowiekiem. Jest ich bardzo mało. Ściskam Cię mocno i tęsknię razem z Tobą". Organizacja pomocowa wspomina, że wolontariusz zawsze przykładał dużą wagę do właściwego przygotowania. Również siebie samego. Wziął udział m.in. w specjalistycznym szkoleniu zrealizowanym przez amerykańską fundację dla wolontariuszy wyjeżdżających na obszary przyfrontowe.