1 listopada to dzień zadumy i pamięci o tych, którzy odeszli. Ten rok jest szczególny bolesny, bo pandemia COVID-19 przyczyniła się do śmierci ponad miliona osób na całym świecie. Codziennie w Polsce i na świecie umierają setki osób zakażonych koronawirusem. Jego ofiarami padają kobiety, mężczyźni, osoby młode, seniorzy. Łączy ich jedno - wirus nagle skrócił ich życie i pozostawił pogrążonych w żałobie bliskich. Publikowanymi dziś tekstami chcemy godnie uczcić pamięć ofiar pandemii i tych, którzy odeszli od nas w mijającym roku.
Pozostałe teksty naszego minicyklu:
***
Adam Ragiel jest balsamistą. Oprócz tego prowadzi szkolenia w Polskim Centrum Szkolnictwa Funeralnego m.in. w zakresie przygotowywania zwłok do pochówku. W rozmowie z nami opowiada o chaosie w branży pogrzebowej wywołanym nieudolnymi działaniami rządu w kwestii przeciwdziałania epidemii COVID-19. Jak zwykle w takich sytuacjach, w tej najbardziej ucierpieli na tym zwykli ludzie.
Adam Ragiel: Nadal nie ma konkretnych wytycznych dla branży pogrzebowej. W przepisach dotyczących pochówku zmarłych na COVID-19 brakuje takich informacji jak np. to, w jakim terminie mają być chowane takie osoby. Nikt nie przygotował dokładnych wskazań.
Odbywają. W taki sposób, w jaki każdy uważa za słuszny. W rozporządzeniu COVID-19 jest wskazany jako choroba zakaźna. Nie ma natomiast podanych informacji o tym, w jakim czasie ciało zmarłego na koronawirusa ma zostać pochowane. W ustawie jest mowa o 24 godzinach w przypadku niektórych chorób zakaźnych.
A skąd. Tam jest mowa głównie o tropikalnych chorobach zakaźnych, takich jak ebola czy gorączka krwotoczna. Te schorzenia, które naturalnie nie występują w naszym regionie świata.
Jeśli chodzi o COVID-19, nie mamy żadnych informacji.
To jeszcze mało, dla zakazu wniesienia trumny z ciałem zmarłego na COVID-19 można jeszcze znaleźć jakieś wytłumaczenie. Znam historię o księdzu, który nie chciał przyjąć urny z prochami osoby zmarłej na koronawirusa. Najpierw pochowano ją na cmentarzu, a dopiero później odbyła się ceremonia za duszę zmarłego.
Od około 800 do około 1200 stopni Celsjusza.
Oczywiście. Koronawirus ginie w temperaturze, która nie przekracza nawet stu stopni Celsjusza. Takie zachowania jak to wspomnianego księdza biorą się z przerażającej niewiedzy i braku dokładnych wytycznych ze strony rządu. Przez to każdy podchodzi do kwestii osób zmarłych wg własnego uznania. Zakłady pogrzebowe odmawiają grzebania zmarłych na COVID-19.
Dzisiaj odbierałem ciało osoby zmarłej na COVID-19.
Ciało jest włożone w dwa worki i tyle. Zwłoki powinny być zdezynfekowane i owinięte płótnem nasączonym płynem bakteriobójczym, grzybobójczym i wirusobójczym, następnie włożone do właściwego pokrowca. Ten worek również musi przejść dezynfekcję, a następnie zostać włożony do kolejnego czystego pokrowca na zwłoki. Po tym ciało wkłada się do trumny, która również musi zostać zdezynfekowana. Tak postępuje się z ciałami zmarłych na choroby zakaźne, które nawet po śmierci stwarzają niebezpieczeństwo.
Ale wie pan, odbieram to ciało. Dzwonię do rodziny. Rodzina nic nie wie. "Jaki COVID?" - pytają. Nic nie wiedzieli. Dostali w szpitalu jakiś dokument do podpisania. Do końca nie byli pewni, na co zmarł ich bliski.
Jesteśmy zabezpieczeni. Mamy kombinezony, maseczki, ochraniacze na obuwie. Mamy przyłbice i rękawiczki. Wozimy to ze sobą w karawanach. Nie wiemy bowiem, czy po dojechaniu na miejsce nie okaże się przypadkiem, że mamy do odbioru osobę zmarłą na COVID-19.
Chciałbym jednak zaznaczyć pewną rzecz. Wirus przenosi się drogą kropelkową. Dlatego w przypadku, kiedy ciało jest zamknięte w trumnie w dwóch pokrowcach na zwłoki, jak choroba ma się przenieść na kogokolwiek? Z tego powodu uważam, że brak zgody na urządzanie pochówku zgodnie z ceremoniałem zwyczajnie zakrawa na bezduszność.
Przede wszystkim one. Jak zwykle najmniej poszkodowani są ludzie, którzy wydają rozporządzenia. Nie dość, że rodziny mają prawie zerowy kontakt z chorym, kiedy ten przebywa w szpitalu, to dodatkowo nie mogą go nawet odpowiednio pożegnać, gdy umrze.