- Mam apel do wszystkich protestujących. Niech gniew i niechęć skupia się na mnie, na politykach. Ale niech nie dotyczy tych, których może dotknąć za dwa tygodnie. Państwo możecie zetknąć się z osobami starszymi, np. w autobusie, w domu, co może skończyć się tragedią. Spory światopoglądowe są bardzo ważne i musimy je przeprowadzić, ale zróbmy to tak, by nie tworzyć dodatkowego zagrożenia dla osób starszych - apelował Morawiecki na początku swojego wystąpienia w szpitalu tymczasowym na PGE Narodowym w Warszawie.
Warto zaznaczyć, że protesty na ulicach polskich miast to pokłosie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ws. aborcji. Został on ogłoszony przez sędzię Julię Przyłębską, którą Jarosław Kaczyński nazwał w jednym z wywiadów "odkryciem towarzyskim". Orzeczenie TK stanowi, że aborcja z powodu wad płodu jest niezgodna z konstytucją, co w praktyce oznacza zakaz terminacji ciąży w Polsce.
W ostatnich dniach jest zauważalny spadek poparcia Prawa i Sprawiedliwości. Z badania Kantara dla "Gazety Wyborczej" zrealizowanego w poniedziałek i wtorek wynika, że PiS notuje najgorsze wyniki od czasu wyborów parlamentarnych z 2015 r. Na partię Kaczyńskiego chce głosować 26 proc. respondentów, przy czym na początku października PiS miał jeszcze poparcie na poziomie 38,4 proc. Widać zatem, że trend dla partii rządzącej jest bardzo negatywny.
Premier przyznał, że druga fala koronawirusa zaskoczyła także Polskę swoją wielkością. Morawiecki podkreślał jednak, że rząd nie chce wprowadzać całkowitego lockdownu.
- Nie chcemy całkowicie zamykać gospodarki. Tak długo, jak to będzie możliwe. Ale do tego potrzebne jest przestrzeganie przez nas zasad sanitarnych. Przygotowujemy jednak państwo na bardzo niedobry scenariusz, dlatego szpital, taki jak ten na Stadionie Narodowym, jest świadectwem tego, że państwo robi wszystko, by móc leczyć obywateli - stwierdził na konferencji Morawiecki.
Konferencja prasowa została przygotowana z okazji zakończenia pierwszego etapu budowy Szpitala Narodowego. - Dziś odbieramy pierwszy szpital tymczasowy, który jest oddziałem szpitala MSWiA. Docelowo będzie tu tysiąc łóżek. W pierwszym etapie, który właśnie się kończy, uruchamiamy ich 300 - powiedział szef KPRM, Michał Dworczyk.
Jak mówił Dworczyk, do wszystkich łóżek został podciągnięty tlen. - Wykonano olbrzymią pracę logistyczną. Ale jeszcze ważniejsze jest przygotowanie kadry, która będzie tu pracowała. W perspektywie kolejnego tygodnia uruchomionych zostanie łącznie 500 łóżek. Do ich obsługi potrzeba 250 osób obsługi - mówił szef Kancelarii Premiera.
- Jestem pod ogromnym wrażeniem infrastruktury stworzonej na stadionie narodowym w te 12 dni. Szpital tymczasowy to realne narzędzie, które będzie nas wspierało w ciągu najbliższych tygodni - podkreślał minister zdrowia, Adam Niedzielski. - Dziś łóżek covidowych mamy 23 tys., ale dążymy do puli 35 tys. I oczywiście systematycznie ją zwiększać. Na razie udaje nam się przypilnować proporcjonalności przyrostu bazy łóżkowej. Codziennie zwiększamy infrastrukturę łóżkową o ok. tysiąc łóżek - dodał.
Szef resortu zdrowia stwierdził, że to nie infrastruktura Szpitala Narodowego jest najważniejsza. O wiele istotniejszy, jego zdaniem, jest personel zatrudniony w szpitalu tymczasowym. - To nie infrastruktura się liczy, liczy się personel, który chcemy zachęcić do współpracy. Stąd klauzula dobrego samarytanina, a także motywacja finansowa dla pracowników ochrony zdrowia - mówił Niedzielski.
Czytaj też: Nie będzie dodatku "covidowego" dla wszystkich medyków? PiS nagle chce się wycofać. "To był błąd"